The Christian Century (Polski)
Jesienią 50 roku n.e. Paweł napisał swój pierwszy list do Koryntian, teraz zaginiony. Koryntianie dość mocno się cofnęli. Napisali odpowiedź do Pawła z kilkoma pytaniami. Wiosną 51 roku ne napisał długi list, do naszych 1 Koryntian. W tym miejscu zaczynamy tworzyć bardziej szczegółowy obraz społeczności i nie jest to ładny widok.
W kościele w Koryncie panował bałagan. Naliczam 15 wyróżniających się problemów, które Paweł porusza w 1 Liście do Koryntian: stronniczość, z Koryntianami stojącymi za rywalizującymi przywódcami (1: 10–4: 21; 16: 10–18); kazirodztwo (5: 1–13); prostytucja (6: 12–21); celibat w małżeństwie (7: 1–7); Chrześcijanie poślubiający się nawzajem proszą o rozwód (7: 8–11, 39); Chrześcijanie poślubieni poganom proszący o rozwód (7: 12–16); pytania dotyczące małżeństwa i ponownego małżeństwa (7: 25–40); procesy sądowe (6: 1–11); bałwochwalstwo (8: 1–11: 1); troska o kobiety modlące się i prorokujące w nieskromny sposób (11: 2–16); chaos w kulcie, z mówieniem językami i konkurującymi głosami (rozdział 14); nierówność we wspólnym posiłku (11: 17–34); zaprzeczenia cielesnego zmartwychwstania Jezusa i chrześcijan (15: 1–58); zbiórka dużej sumy pieniędzy do wysłania do Jerozolimy (16: 1–4); oraz zmiana planów podróży Pawła (16: 5–9).
U podstaw tego bałaganu były cztery główne trudności: podstawowa porażka w nawiązywaniu relacji miłosnych; dramatyczna porażka lokalnych przywódców kościelnych w podejmowaniu rozważnych działań w obliczu rywalizacji o status i wpływy; aroganckie rozumowanie teologiczne, które zaprzeczało znaczeniu ciała (które moglibyśmy nazwać „chrześcijańskim intelektualizmem”) oraz napięcia wynikające z presji, jaką nauczanie Pawła na temat seksu wywierało na jego nawróconych. wszyscy byli obecni razem, połączenie było toksyczne.
Kiedy cofniemy się o wszystkie szczegóły zawarte w liście, widzimy, że Paweł namawia do Koryntian czegoś prostego. wiele z tego, co mówi, można podsumować wyrażeniem „odpowiednie odniesienie się”. Jednym z najważniejszych punktów tego listu są rozdziały 12–13. Rozdział 13 szczegółowo opisuje główny chrześcijański sposób nawiązywania relacji, którym jest miłość. O jej głębi świadczy fakt, że nadal czyta się ją na weselach na całym świecie.
Miłość jest cierpliwa, miłość jest życzliwa.
Nie zazdrości, nie chełpi się, nie jest dumny.
Nie jest niegrzeczny, nie szuka egoizmu, niełatwo go gniewa.
Nie prowadzi rejestru krzywd.
Miłość nie cieszy się złem, ale współweseli się z prawdą.
Zawsze chroni, zawsze ufa, zawsze ma nadzieję, zawsze wytrwa.
Miłość nigdy nie zawodzi. (13: 4–8a, NIV)
Rozdział 12 używa obrazu ciała Chrystusa, aby nakreślić sposób, w jaki społeczność powinna odnosić się do siebie. Żadna część chrześcijańskiego ciała nie jest nieważna. Każda część jest połączona z każdą inną częścią, bez względu na to, jak pokorne może się to wydawać.
Paweł stosuje tę radę szczególnie do niepokojów podczas wspólnego spotkania Koryntian. Był to wspólny posiłek, podczas którego obchodzono Wieczerzę Pańską, po którym nastąpił okres kultu ze śpiewami i korzystaniem z duchowych darów. Ludzie mówili językami, prorokowali i modlili się o wzajemne uzdrowienie (11: 2–14: 40). Już zauważyliśmy, jak wiele problemów jest tutaj ewidentnych. Niemniej jednak zdumiewające jest obserwowanie, jak wiele z tych problemów zniknęłoby, gdyby Koryntianie byli po prostu milsi dla siebie.
Ludzie, którzy się kochają, nie modlą się i nie prorokują na spotkaniu wspólnotowym, aby ich ubranie zostanie zdezorganizowany i naruszy poczucie przyzwoitości widza; nie zawstydzają publicznie swoich małżonków swoim zachowaniem; nie przynoszą wystawnych posiłków na kościelny piknik i nie zajadają się nimi, podczas gdy inni członkowie kościoła stoją w pobliżu głodni; i nie bełkoczą jeden na drugim językami podczas wielbienia Boga. Nie angażują się też w zaciekłe partyzanckie spory. Nie oczerniają rywalizujących liderów, ale pozostają lojalni wobec swojego pierwotnego założyciela; nie okradają się nawzajem; nie kpią z ludzi, którzy są urażeni produktem żywnościowym, o którym osobiście nie uważają, że ma to znaczenie; nie oceniają też ludzi, o których myślą, że ignorują coś, co powinno ich martwić.
Tak wiele problemów w Koryncie – i podejrzewam, że w wielu innych miejscach – zostałoby rozwiązanych, gdyby chrześcijanie byli po prostu milsi dla siebie. Ale wydaje się, że coś sprawia, że w Koryncie szczególnie trudne i odpowiednie są relacje, i nie musimy daleko szukać, aby się dowiedzieć, co to było. Kościół w Koryncie był niezwykle zróżnicowany, a etyka właściwych relacji, której nauczał Paweł, nie była wystarczająco silna, aby przezwyciężyć napięcia, jakie te różnice wnosiły do społeczności.Pod tym względem największy sukces misyjny Pawła był dla niego największym wyzwaniem.
Kiedy kościół został założony dziesięć lat przed tą wymianą korespondencji, na początku lat czterdziestych Pryscylla i Akwila współpracowali z Pawłem, aby nawracać ludzi w rzemiośle społeczność i prawdopodobnie także na ulicach przed małymi warsztatami, w których pracowali robotnicy ręczni. Ci potencjalni nawróceni byli zagubionymi poganami. To byli twardzi, biedni, nieokrzesani ludzie. Jednak w synagodze w Koryncie Paweł odnosił większe sukcesy niż zwykle. Generalnie został wyrzucony z miejscowej synagogi po tym, jak próbował przekonać wszystkich tam, aby uznawali Jezusa za Pana, i czasami szybko wypędzano go z miasta. Ale w Koryncie odniósł kilka niezwykłych sukcesów. Nawrócił bogatego czciciela Boga, Gajusza Titiusa Justusa, i patrona żydowskiej synagogi, Kryspusa. Zanim napisał swoje listy do Koryntu, dziesięć lat później nawrócił się inny patron żydowskiej synagogi, Sostenes. W kościele korynckim obok pogan byli więc nawróceni Żydzi i czciciele Boga. Co równie ważne, niektórzy z tych nawróconych wydają się być zamożni, co stanowi dodatkowy kontrast z biednymi pogańskimi rzemieślnikami i ulicznymi konwertytami.
Starożytne społeczeństwo charakteryzowało się znacznymi różnicami w zamożności. Górne 1,5 procent w niektórych miastach zmonopolizowało co najmniej 20 procent wszystkich zasobów. Reszta z 10% najlepszych posiadała następne 20% dochodu. Najniższe szczeble społeczeństwa żyły w ciągłym głodzie, dosłownie „z rąk do ust”, co oznacza, że kiedy dostali jakąkolwiek żywność, natychmiast ją jedli. Według naszych standardów starożytne społeczeństwo było więc skrajnie nierówne. Elita była bardzo zamożna i dobrze skomunikowana w porównaniu ze wszystkimi innymi, a także znacznie lepsza od nich pod względem władzy i statusu.
Co więcej, nawróceni Paula nawracali się w relacjach z ludźmi różnych płci we wszystkich złożone i różnorodne sposoby, w jakie ludzie zwykle to robią – jako osoby samotne, zaręczone, a następnie w różnych sytuacjach małżeńskich, czy to szczęśliwe, nieszczęśliwe małżeństwo, małżeństwo z innym chrześcijaninem lub poganin. Każda społeczność jest zawsze zaangażowana w tę potężną dynamikę relacji, która nie zawsze przebiega gładko.
Krótko mówiąc, kościół koryncki był poprzecinany znaczącymi różnicami. Składał się z ludzi całkowicie pogańskich, będących pół-żydami poganami (czyli nawróconymi czcicielami Boga) i Żydami. Było wielu biednych nawróconych, ale także wiele osób o wysokim statusie i bogatych, wraz z ich rodzinami. I jak zawsze, aktywność seksualna otaczała skomplikowaną dynamikę płci. Ci różnorodni nawróceni z Koryntu wnieśli do swojej wspólnoty chrześcijańskiej całą wrogość, podejrzliwość i nieporozumienia, które wynikały z tych różnic rasowych, klasowych i płciowych. Zachęcanie Pawła do Koryntian po prostu, by byli dla siebie milsi, nie przezwyciężyło tych różnic. Co więcej, istniały problemy związane z przywództwem, które uniemożliwiły Koryntianom rozwiązanie ich różnic.
Paweł starannie ułożył 1 List do Koryntian w pięciu blokach argumentacji, z których każdy dotyczy grupy powiązanych problemów. Zaczął jednak list od sedna sprawy: oddziałów partyzanckich w społeczności korynckiej. Koryntianie są podzieleni na frakcje. Podzielili się za różnymi przywódcami – głównie za Pawłem i Apollosem, ale także za Piotrem, którego Paweł nazywa Kefasem, i prawdopodobnie istnieje nawet jakaś niezależna „partia Chrystusowa” (1:12).
Z jednej strony ta partyzantka jest całkowicie zrozumiała. Partyzancja była standardową cechą życia w starożytnych grecko-rzymskich miastach i nie zniknęła. Niedawno nadeszły Stany Zjednoczone poprzez nadzwyczajne wybory, w których obie strony oczerniły swój sprzeciw. Ale w starożytnym świecie było jeszcze gorzej. Nie było liberalnej okleiny, która mogłaby to zakryć.
Gorzkie partyzantki widoczne w Koryncie są ściśle powiązane z innym cecha społeczności: życie w starożytnym mieście było desperacką walką o przetrwanie i równie desperacką wspinaczką na przysłowiowy tłusty słup na szczyt. Niewielka liczba osób, które zamieszkiwało 1 procent górnych, to ocalali. Byli bardzo konkurencyjni, agresywni , twardzi ludzie, którzy na nich siedzieli pod nimi i bezlitośnie odpierali rywali. Wykorzystywali również znaczne zasoby retoryki grecko-rzymskiej, aby szydzić i oczerniać swoich konkurentów. Niezwykły stopień frakcyjności w społeczności korynckiej można prześledzić w dużej mierze do garstki elitarnych postaci, które w niej są – bogatych i dobrze wykształconych konwertytów, których Paweł i Apollos stworzyli w synagodze i wokół niej, w tym Gajusza, Kryspusa i Sostenesa . (Koniec listu Pawła do Rzymian, napisanego w Koryncie, wspomina o innym lokalnym polityku, Erastusie.). Ci lokalni przywódcy obywatelscy zachowywali się tak, jak zwykle, starając się ze sobą nawzajem o uwagę i wpływy w niezwykle konkurencyjny sposób, jednocześnie zachowując swoje przywileje i status przed wielkimi niemytymi, którzy tworzyli resztę zboru.
Inny wymiar złego zachowania elitarnych członków kościoła korynckiego jest wyraźnie widoczny w długich odpowiedziach Pawła. Oprócz konkurencyjności, Koryntianie mają kulturowy pogląd na przywództwo, co sproblematyzowało ich relacje z Pawłem. Miasta grecko-rzymskie uwielbiały pozory. Uwielbiali to, jak ludzie wyglądali, ile mieli pieniędzy, ich znajomości i jak się wypowiadali. W pełni wyszkoleni retorycy mogli urzekać publiczność na wiele godzin. Byli gwiazdami rocka starożytnego świata i żądali ogromnych opłat za swoje występy. Wyglądali pięknie i pięknie mówili.
W jednym z najgłębszych fragmentów, jakie kiedykolwiek napisał, Paweł zwraca uwagę, że chrześcijański Bóg objawiony w ukrzyżowanym Jezusie nie może się bardziej różnić od tego (1: 18–2) : 16). Podążając w dół do ludzkiej kondycji i ostatecznie akceptując haniebną śmierć, Jezus objawił, że Bóg jest Bogiem sięgającym, Bogiem inkluzywnym i łagodnym, który cenił każdego, w tym najbardziej pogardzanych i marginalizowanych. Na tych, na których społeczeństwo patrzyło z góry, Bóg szczególnie się troszczył i chciał dotrzeć. (Starszym teologicznym terminem określającym tę cnotę było protekcjonalność, słowo, które teraz zostało odwrócone w swoje przeciwieństwo, obciążone niepomocnymi konotacjami wyższości i wyniosłości.) Tak powinien wyglądać chrześcijański przywódca. Trudno byłoby bardziej dramatycznie kontrkulturować, a Paul osobiście żył tym stylem przywództwa.
Nie był wyszkolony w błyskotliwej tradycji retoryki grecko-rzymskiej. Uzyskał nieco niezwykły stopień sekciarski z zaawansowanych studiów żydowskich na mało znanym regionalnym uniwersytecie w Jerozolimie. Był całkiem błyskotliwy i był liderem w swojej własnej tradycji, mając wysokie umiejętności w tym, co cenił. Mógł dowolnie przywoływać i manipulować tekstami biblijnymi. Ale nie potrafił dobrze mówić, więc dla grecko-rzymskich snobów nie brzmiał zbyt dobrze, a wyglądał jak nic. Był brudny, zaniedbany i niezapłacony. Pracował własnymi rękami w małych, brudnych warsztatach. Mógł nawet toczyć nieustającą walkę z jakąś brzydką chorobą, taką jak ostre zapalenie spojówek. To spowodowałoby, że jego oczy byłyby czerwone i płaczliwe. Jeśli chodzi o pozory, pojawił się jako chorowity robotnik ręczny, o krok wyżej niż niewolnik.
Wszystko to doprowadziło przynajmniej niektórych lokalnych przywódców korynckich do lekceważenia Pawła, a niektórzy prawdopodobnie gardził nim. Byli zawstydzeni jego przywództwem i zdecydowanie woleli bardziej imponujące kulturowo kwalifikacje retora, takiego jak Apollos (zob. Dzieje 18: 24–28). Nie mieli zamiaru podążać za jego przykładem i zachowywać się jak przywódcy-słudzy – żyjąc obok pokornych nawróconych i opiekując się słabymi i zawstydzonymi. Poparli alternatywnych, o wiele bardziej atrakcyjnych przywódców w Koryncie, oczerniając ich założyciela. Nastąpiły ostre podziały.
Krótko mówiąc, doszło do dramatycznej porażki przywództwa w Koryncie. Zamożni miejscowi nawróceni, którzy dominowali w społeczności, zachowywali się tak, jak zachowywali się przywódcy grecko-rzymscy. Rywalizowali ze sobą o wpływy, status i władzę – żadna miłość nie została utracona w tej walce! Co więcej, konkurowali na warunkach, które dyktowała im otaczająca ich kultura, pod względem wyglądu i pieniędzy, więc podważali przywództwo Pawła, podnosząc zasługi swoich mecenasów. Ponadto nadal gardzili i upokarzali swoich podwładnych społecznych.
Na początku 1 Listu do Koryntian Paweł zwraca uwagę na temat w wielu późniejszych punktach listu – że takie zachowanie jest fundamentalna zdrada wspólnoty chrześcijańskiej. Chrześcijanie mają się wzajemnie miłować, wspierać i zachęcać, a nie konkurować ze sobą, a ich przywódcy mają iść śladami ukrzyżowanego Chrystusa. Przywódca, który sięga, by żyć obok ludzi, ceni i angażuje się w życie ubogich i zmarginalizowanych, jest prawdziwym przywódcą chrześcijańskim. Liczy się „wygląd”.
Wiele się uczymy z tej klęski w Koryncie. W małych, stosunkowo homogenicznych społecznościach, takich jak Filippi, Tesalonika i Kolosy, etyka Pawła nie musiała radzić sobie z napięciami stworzony przez głębokie podziały społeczne. W Tesalonice musiał radzić sobie z takimi rzeczami, jak leniwi członkowie społeczności. Ale w większym, bardziej zróżnicowanym kościele, takim jak Korynt, etyka życzliwości Pawła stawiała czoła znacznie trudniejszym wyzwaniom. Musiał przezwyciężyć głębokie podziały rasowe, klasowe i płeć obecna w strukturze społeczności.
Widzimy tutaj zarówno znaczenie chrześcijańskiego przywództwa, jak i jego prawdziwą naturę.Chrześcijańscy przywódcy mogą zarządzać tymi podziałami i je leczyć, pod warunkiem, że będą działać właściwie. Mają ukorzyć się i zlikwidować istniejące przepaści społeczne, przyciągając w ten sposób społeczność za sobą. Ale ten typ przywództwa jest głęboko kontrkulturowy. Trudno to rozpoznać, podczas gdy kulturowe relacje przywódców pod względem statusu, bogactwa i wpływów bezpośrednio podważają tę autentyczną relację.
Niestety, w Koryncie działał inny czynnik, który był ściśle związany z przywództwem porażka, a to pogorszyło sprawę. Niektórzy przywódcy społeczności byli aroganccy intelektualnie. Elitarny status niektórych nawróconych Pawła zakładał zaawansowaną edukację – odpowiednik nowoczesnego dyplomu uniwersyteckiego – a niektórzy po prostu mieli pewność, że posiadanie dużych pieniędzy przynosi. Jako liderzy społeczności lokalnej w polityce miasta byli przyzwyczajeni do myślenia o różnych rzeczach i proponowania polityk i osądów. Ale nie byli tak sprytni, jak myśleli. Wnioskowali to, co uważali za właściwe teologicznie działania i zachowania chrześcijan, ale wyciągali pochopne wnioski i naciskali je zbyt mocno. Wyniki były destrukcyjne.
Jedna grupa słusznie powiedziała, że jedzenie nie ma znaczenia, a królestwo Boże nie jest kwestią mięsa i piją, ale zamienili swoją pewność siebie w broń. Niektórzy z Koryntian byli Żydami lub byli mocno przywiązani do żydowskiego stylu życia. Podzielali ogólną wstręt Żydów do niewłaściwie przygotowanego mięsa. Takie mięso byłoby dla nich dosłownie przyprawiającą o mdłości perspektywą i wyobrażam sobie, że patrzyli z góry na każdego, kto je jadł. Ale nasi teologowie-amatorzy odwrócili tę postawę i odpłacili ją z odsetkami. Z radością jedli mięso swojego idola i szydzili z tych, którzy mieli z nim problem. „Takie skrupuły. Co za głupcy!” (1 Kor. 8: 1–13).
Paweł koryguje tę niewrażliwość swoim podstawowym argumentem związanym z relacjami. Chociaż technicznie poprawne jest, że jedzenie nie ma już znaczenia w tym stopniu, taka arogancja prawie nie ma integralności w relacjach . Życzliwość i rozwaga, które rozpoczął w liście opisującym związek z Bogiem i Jezusem, nie są tutaj przestrzegane, tak jak powinno.
W drugim problematycznym akcie intelektualizmu grupa doprowadziła do skrajności kolejną maksymę „Bożki tak naprawdę nie istnieją”, jak wielokrotnie powtarza Biblia, więc nie ma problemów z uczęszczaniem na uczty bożków i uroczystości. To nie jest tak, jakby coś tam było! W ten sposób nadęci, jak ich nazywa Paweł, mogli nadal uczestniczyć w mnóstwie bałwochwalczych wydarzeń, które ukształtowały starożytne pogańskie miasto – procesje, uczty, święta i ofiary.
Aby poradzić sobie z tym problemem, Paweł przywraca relację i więź, których ci myśliciele wciąż przeoczają. Bożki nie są niczym, ale te pogańskie wydarzenia przeplatają się ze złymi mocami, które wędrują po kosmosie poza kościołem. Kultura pogańska może nie jest tym, czym się podaje, ale nadal jest niebezpieczna. Uczestnictwo w bałwochwalczym wydarzeniu kultowym stwarza głupią podatność na zło, a także głęboką niewierność Bogu. Czy naprawdę możemy uczestniczyć w czarnym szabacie i uciec bez szwanku? Czy możemy wziąć udział w paradzie narodowej, nie myśląc, że naród, flaga lub historia „są czymś”? Paweł poucza tę grupę Koryntian, aby nie igrała z ogniem (1 Kor. 10: 1–22).
Ostatni rozszerzony argument Pawła w liście (15: 1–58) dotyczy zaprzeczenia cielesnego zmartwychwstania Jezusa i prawdopodobnie znowu w tym miejscu pojawiają się nasi intelektualiści. Niektóre wątki myślenia starożytnych Greków dyskredytują materię i rzeczy materialne. że tylko niewidzialny świat ducha był ważny. Duch był czysty i wieczny; materia była nieczysta i przemijająca. Rzeczy duchowe zostały uwięzione w rzeczach materialnych w taki sposób, w jaki mogliśmy utknąć w błotnistej lawinie. Właściwą drogą naprzód było samochód z błota i spłucz go. Dla ludzi myślących w ten sposób cielesne zmartwychwstanie Jezusa nie miało sensu. Był duchem. Jego materialne rzeczy, w tym jego ciało, zostały odcięte przez śmierć, więc technicznie rzecz biorąc, nie było zmartwychwstania cielesnego. Kto potrzebuje zmartwychwstania cielesnego? To absurd.
Paul jest raczej przerażony takim sposobem myślenia. Długo argumentuje, że jeśli Jezus nie został wskrzeszony do ciała, to nikt nie zostałby zbawiony od grzechów i innych problemów, łącznie ze śmiercią. Ale twierdzi również, że ciało, w którym Jezus został wskrzeszony, nie jest podobne do naszych ciał, które są śmiertelne i umierają. Jest to wspaniałe, niezniszczalne, duchowe ciało. Co więcej, nawet gdy zajmujemy nasze obecne miejsca, musimy nieustannie zwracać uwagę na to, co robią nasze obecne niedoskonałe ciała. Paweł wcześniej mówił o uważaniu, aby nasze ciała nie miały kontaktu z prostytutkami i bałwochwalczymi festiwalami kultu (1 Kor. 6: 12–20).Tutaj także mówi, że ciała mają znaczenie.
Pytania generowane przez płeć i płeć poruszyły Koryntian i wciąż nas poruszają. Nie ma tu miejsca na rozważenie fascynujących sposobów, w jakie Paweł poruszał się w kwestii odpowiedniego zachowania seksualnego z Koryntianami, ale jest to temat wart dalszych rozważań w innym miejscu.
Nawet bez rozważania dyskusji Pawła na temat seksu i płci, nauczyliśmy się trzech krytycznie ważnych rzeczy z naszego studium Koryntian. Po pierwsze, Pawła etyka chrześcijańskiej miłości była głęboko kontrkulturowa i wymagająca. Jednorodne i wyidealizowane społeczności maskują, jak ciężko jest praktykować tę życzliwość i rozwagę ponad podziałami społecznymi, gdzie trzeba łączyć i leczyć, a nie tylko dopasować się do grupy, która już całkiem dobrze się dogaduje. Corinth odsłania to kontrkulturowe wyzwanie.
Po drugie, lokalne przywództwo chrześcijańskie ma kluczowe znaczenie dla tego procesu. To przywództwo musi być ukształtowane na przywództwie Chrystusa, wzorowanym przez Pawła i jego uczniów. Należy porzucić konwencjonalne oceny wartości. Należy pokutować z konwencjonalnych relacji konkurencyjnych. Ta ponowna kalibracja tego, jak wygląda autentyczny przywódca, jest bardzo trudna. Każda społeczność ma elity i niezmiennie w całej historii elity te walczyły o status w kategoriach konwencjonalnych wskaźników. Paweł rzuca wyzwanie Koryntianom i nam, abyśmy postępowali inaczej. Korynt ponownie ujawnia głęboko kontrkulturowe wyzwanie zachowań chrześcijańskich, chociaż ujawnia ono również, że żadna inna społeczność nie potrzebuje dobrych przywódców, jeśli zróżnicowana społeczność chrześcijańska ma iść naprzód.
Po trzecie, dowiadujemy się, że intelektualizm jest szkodliwy, gdy pojawia się w postaci agresywnych sądów teologicznych i etycznych, które są oddzielone od prawowitej relacji i właściwej głębi tradycji żydowskiej. Tworzy kolejne różnice, które stają się miejscami dalszych napięć, sporów i konfliktów. Nie można oddzielać chrześcijańskiego myślenia od chrześcijańskiego działania w stosunku do innych chrześcijan. Nie można go też oddzielać od obszernego i bogatego opisu społeczności zakorzenionej w judaizmie. Przede wszystkim nie może zakładać, że nasze ciała nie mają znaczenia. Działamy poprzez nasze ciała, więc wszystko, co robią, jest ważne.
Podsumowując, droga chrześcijańska wymaga od wszystkich wyznawców życzliwości i szacunku dla siebie nawzajem. Prosi swoich przywódców, aby byli wrażliwi na „tych najmniejszych” – jeśli to konieczne, żyjąc razem z nimi. Te działania są dość proste w teorii, ale niezwykle wymagające w praktyce. Są głęboko kontrkulturowe. Jeśli mają się zakorzenić, przede wszystkim wymagają odpowiedniego rodzaju przywództwa. Przywódcy chrześcijańscy muszą pomagać swoim społecznościom w poruszaniu się po ich obecnych lokalizacjach w sposób etyczny z należytą głębią, wrażliwością i odwagą, tak jak zrobił to Paweł w przypadku Koryntian.
Wersja tego artykułu ukazuje się w styczni 3 wydanie drukowane pod tytułem „Wojny kultur w Koryncie”. Został zaadaptowany z książki Douglasa A. Campbella Paul: An Apostle’s Journey, wydanej przez Eerdmans. Artykuł został zredagowany 4 stycznia, aby odzwierciedlić najbardziej aktualne badania naukowe dotyczące bogactwa i ubóstwa w starożytnym świecie.