Recenzja filmu: „Sekret w ich oczach”
Znakomite wsparcie Julii Roberts jest najbardziej pożądanym objawieniem tego sprytnego, ale profesjonalnego remakeu w języku angielskim.
Od dawna pogrzebane prawdy zostają ekshumowane, a obcojęzyczny zdobywca Oscara otrzymuje sprytną, ale robotniczą naprawę hollywoodzką w „Sekret w ich oczach”, przesuwającej się w czasie opowieści o morderstwie, korupcji, paranoi i wielu odmianach Zręcznie zamieniając się w kontrterroryzm po 11 września na rzecz argentyńskich przewrotów politycznych późnych lat 70., thriller-proceduralny scenariusz reżysera Billyego Raya gra jak pożyteczny wyczyn operacji narracyjnej, choć szczyci się jednym mistrzowskim ruchem w przeróbce klucza rolę, graną tutaj przez Julię Roberts z przeszywającą powściągliwością, która ucisza wszelkie wątpliwości, że urodziła się więcej niż j kochanie Ameryki. To drugie duże wydawnictwo STX Entertainment (po ostatnim przeboju „The Gift”) powinno przekształcić nazwiska obsady, w tym Nicole Kidman i Chiwetel Ejiofor, w solidne kontrprogramowanie na koniec roku.
Hiszpańsko-argentyńska koprodukcja z 2009 roku w reżyserii Juana Jose Campanelli (uznawana za producenta wykonawczego remakeu) „Sekret w ich oczach” zrobiła spory rozgłos na całym świecie, rozchwytując się Największe argentyńskie nagrody filmowe i zdobycie Oscara za najlepszy film obcojęzyczny, na przykład za „Proroka” Jacquesa Audiarda i „Białą wstążkę” Michaela Haneke. Nic dziwnego, że wyborcy Akademii wybrali „Sekret” Campanelli, wypolerowaną fikcję miazgi, która dość często wskazywała na powagę – błyskotliwe rozważania o sztuce i pamięci tutaj, niezobowiązujący ślad polityki tam – żeby się pomylić Naprawdę. Ten remake w angielskim żargonie, choć podobnie powierzchowny, ma przynajmniej mniej pretensji i bardziej uczciwy charakter, nawet jeśli jego nieustanne skakanie w tę iz powrotem w czasie początkowo wydaje się bardziej zajęte niż twardogłowi detektywi i prawnicy przedstawieni w pierwszej stretch.
W Los Angeles około 2015 roku były śledczy FBI Ray Kasten (Ejiofor) wraca do swoich dawnych biur uzbrojony w możliwe dowody na nową tożsamość i miejsce pobytu Marzina, podejrzanego o gwałt w 2002 roku, którego nigdy nie oskarżono. i zabójstwo nastolatki. Ciało, jak widzimy w późniejszych retrospekcjach, zostało znalezione w śmietniku za meczetem, więc śledztwo spadło na Kastena i jego twardogłowego partnera, Jess Cobb (Julia Roberts), bo część specjalnej grupy zadaniowej rozprawiającej się z terroryzmem w dniach po atakach z 11 września. (Terroryzm w tym kontekście przekłada się na islam, co niestety nadaje filmowi więcej niż odrobinę aktualnego rezonansu). W najbardziej bolesnym odejściu scenariusza od oryginalnej historii, zmarła dziewczyna okazała się córką Cobba – przerażający zbieg okoliczności, który mógłby być śmieszny na ekranie, gdyby Ejiofor i Roberts nie zagrali tego z tak pełnym cierpienia przekonaniem, wzmocnionym żałobnym, nieeksploatacyjnym podejściem wizualnym preferowanym przez Raya i jego operatora, Dannyego Modera brązowa paleta pachnąca zarówno profesjonalną szarością, jak i błotem).
Popularne w Variety
Rays scenariusz niespokojnie kręci się między przeszłością a teraźniejszością, ucząc widza śledzenia czasu poprzez natarczywe przyciemnianie i rozjaśnianie brody Ejiofora. W 2015 roku Kasten i jego wierny stary kolega Bumpy (Dean Norris) próbują usidlić mężczyznę, którego uważają za Marzina – wbrew lepszemu osądowi prokuratora okręgowego Claire Sloan (Kidman), która, na miłość Cobba, nie może znieść widoku sprawca znowu prześlizguje się przez palce. W 2002 roku dowiadujemy się, że Marzin (Joe Cole) był tajnym informatorem, który infiltrował komórkę terrorystów prawdopodobnie połączoną z meczetem – „wejście”, które uczyniło go praktycznie nietykalnym, jeśli chodzi o Biuro. Ale tak jak film Campanelli zmniejszył jego kontekst militarny i polityczny do społecznie świadomego ubierania się w okna, więc ten „Sekret w ich oczach” traktuje swój moment po 11 września jako śliski, czerwony śledź, aczkolwiek taki, który skutecznie podkreśla, jak konkurujące interesy rządu mogą przeszkodzić dążeniu do sprawiedliwości.
Pomimo całej tej zmyślności i kompromisu, Kasten wierzy, że prawda nieuchronnie zdradzi się w poczuciu winy – czy to na stronach policyjnych zdjęć, nad którymi spędza godziny, czy też na pozornie nieszkodliwym pikniku firmowym zdjęcie ukazujące kryminalistę. Oczywiście działanie w oparciu o tego rodzaju czysty instynkt anty-establishmentowy może doprowadzić nawet wykwalifikowanego detektywa do nagięcia prawa na swoją korzyść, zwłaszcza jeśli chodzi o śmierć dziecka policjanta (kolejny powód, dla którego rewizja Robertsa rola działa tak dobrze).Nawet mając tę wymówkę, Kasten nadużywa systemu w skrajnie absurdalnym stopniu, w różnych momentach przechwytując dowody bez nakazu i planując (udaną) obserwację opartą na najmniejszych przeczuciach.
To nie jedyny sposób detektyw zaciera granice między obowiązkiem zawodowym a osobistym pragnieniem, sądząc po romantycznym pociągu, który wciąż migocze między nim a Sloanem, nawet po 13-letniej nieobecności. Być może migotanie to zbyt mocne słowo. Odświeżające, jak to jest zobaczyć niedawny wzrost w stosunkach międzyrasowych bez wielkich transakcji (między tym a gwiazdorem Will Smith-Margot Robbie „Focus”), Kidman i Ejiofor, obaj silni i empatyczni tutaj, nigdy nie zbierają zbyt wiele na drodze chemia; romantyczna więź ich bohaterów jest tak słaba, że ich koledzy muszą o tym wspominać, jakby chcieli nam przypomnieć, że to wciąż jest czynnik. Jest to zdecydowanie najsłabsze ogniwo dramatyczne i tematyczne w historii, która rzekomo dotyczy więzienia pożądania – jak ostatecznie wszyscy jesteśmy niewolnikami wyjątkowych uczuć, popędów i obsesji, które czynią nas tym, kim jesteśmy.
Jeśli chodzi o „ Sekret w ich oczach ”, film udaje się zarejestrować własną tożsamość w sposób stopniowy, fragmentaryczny, nawet jeśli nie odbiega zbyt dramatycznie od szablonu narracji swojego poprzednika. Ray odtwarza hurtowo niektóre z najbardziej zapadających w pamięć obrazów i sekwencji z oryginalnego filmu, w tym wyśmienitą scenę, w której Sloan genialnie używa języka seksualnego upokorzenia, by wymusić na podejrzanym przyznanie się do winy, oraz długie ujęcie sportowego stadionu, które robi wrażenie to jest sztuczka. Mimo że ten film z oceną PG-13 generalnie unika ponurej przemocy i seksualności, które wkradały się po rogach „Sekretu” Campanelli, sam film wydaje się znacznie bardziej szorstki i mniej cenny – dzieło sprytnego, rozsądnego rzemieślnika, który: jak pokazał w swoich świetnych wcześniejszych pracach „Breach” i „Shattered Glass”, nie jest obcy opowieści o oszustwach, nieuczciwych zachowaniach i instytucjonalnych intrygach.
Najbardziej asertywny Ray okazuje się być mądry wybór muzyków zespołowych, w tym Norris, kierujących mniej dumną, ale równie niezawodną wersję „Breaking Bads” Hanka Schradera i Michaela Kellyego, wybitnie syczących jako kolega FBI, który, podobnie jak prokurator Sloana poprzednik (Alfred Molina), udaremnia śledztwo Kastena na każdym kroku. Jest też Roberts, która po imponującej, nominowanej do Oscara roli w „August: Osage County”, nadal odkrywa i pogłębia swój talent do ostrej, dźwięcznej pracy postaci w rolach po lewej stronie. Wygląda na zmęczoną i wręcz wymizerowaną (zwłaszcza obok bladego i doskonale uczesanego Kidmana, który, trzeba powiedzieć, wydaje się starzeć najmniej z trzech szefów), Roberts wnosi cierpkie poczucie goryczy i smutku do tego niezwykle bystrego detektywa, rejestrując okrutnego upływ czasu i żniwo niewypowiedzianej tragedii w każdym zatroskanym fragmencie i drżeniu głosu. „Wyglądasz na milion lat” – mówi jej ktoś w pewnym momencie, ale to nie jest samoświadoma praca zwyrodniarzy; to zręczne i humanitarne odwrócenie się od aktorki, której mroczne, przenikliwe spojrzenie jest najbliższe wypełnienia tajemnicy tytułu.