Primal Fear (Stany Zjednoczone, 1996)
Jednym z najbardziej niefortunnych aspektów thrillera sądowego jest tendencja do degeneracji w absurdalny melodramat. To tak, jakby podstawowa sytuacja, w której osądzono osobę za swoje życie, nie jest z natury wystarczająco potężna. W rezultacie, aby dodać pikanterii i przy okazji zrujnować wszelkie pozory wiarygodności, dorzucane są tanie przedstawienia teatralne. Oczywistym przykładem jest Pierwotny strach, adaptacja powieści Williama Diehla w reżyserii Gregoryego Hoblita. Czasami jest napięty, ostry i bystry, ale te cechy są przytłaczane przez fabułę, która ma zbyt wiele złych zakrętów.
Wielki „zwrot” na końcu (który nie będzie zbyt duży zaskoczenia dla każdego, kto widział więcej niż kilka thrillerów sądowych) nie jest jedyną rzeczą, która boli Primal Fear, ponieważ prawie każda scena z ostatnich pół godziny ma z tym coś nie tak. Chociaż filmowi podobałby się widz aby uwierzyć, że dotyczy ważnych kwestii związanych z wymiarem sprawiedliwości i procedurami sądowymi, te rzeczy są zwykłą ozdobą tandetnego spisku, w którym biorą udział arcybiskupi z obsesją seksualną, podejrzani o wielu osobowościach i skorumpowany prokurator. Widzieliśmy już wszystkie te rzeczy w sprytniej napisanych scenariuszach.
Jedną z rzeczy, które Primal Fear robi dobrze, przynajmniej na początku, jest przedstawienie bezkompromisowego obrazu szybko mówiącego, silnego adwokat zajmujący się obroną profilu. Martin Vail (Richard Gere) nie jest prawnikiem, ponieważ wierzy w jego czystość lub inne równie naiwne bzdury – jest tam, ponieważ lubi pieniądze, władzę i światło reflektorów. W jego słowach: Po co uprawiać hazard pieniędzmi, skoro można uprawiać hazard na życie ludzi? Na pytanie, czy musi wierzyć w niewinność klienta, aby przedstawić obronę, Vail odpowiada: „Nie wiesz. Nie pytasz. Nie obchodzi cię to. Wykonujesz … pracę. ” Jest znudzony i bezduszny, więc rozczarowuje, kiedy film zmienia go w krzyżowca zmagającego się z problemami sumienia. Rozwój ten nie czyni go trójwymiarowym; czyni go niespójnym i niezgłębionym.
Historia koncentruje się wokół ostatniej sprawy Vail – broni 19-letniego ministranta, Aarona Stamplera (Edward Norton), który jest oskarżony o brutalne zamordowanie ukochanego arcybiskupa Chicago. Nagłówek Vail bierze sprawę pro bono ze względu na jej wartość reklamową. Jego przeciwniczka, prokurator Janet Venable (Laura Linney), jest byłą Vail kochanek i były protegowany. Szczerze mówiąc, moglibyśmy obejść się bez wszystkich pozasądowych interakcji między tymi dwoma – to obce wypełnienie wydłuża zbyt długi czas działania.
Czy Aaron jest winny, czy też jest ofiarą wrobienia? Jakie mroczne tajemnice czają się w przeszłości arcybiskupa? I jak w tej sprawie śledczy mogą być tak niewiarygodnie tępi, że brakuje im tak wielu oczywistych rzeczy? Primal Fear próbuje odpowiedzieć na dwa pierwsze pytania. Nie przejmuje się trzecim i to jest jeden z jego problemów.
Richard Gere robi to, co Richard Gere robił w każdym filmie od czasu swojego ostatniego prawdziwego występu (w Sommersby) – on wygląda elegancko i wykonuje swoje linie z profesjonalną wydajnością. Laura Linney, która niedawno pojawiła się w Kongo, jest adekwatna do w dużej mierze niewdzięcznej roli przeciwnika Vail. Pomimo ich wybitnych rachunków ani John Mahoney (jako szef Janet), ani Alfre Woodard (jako sędzia) nie są narażeni na znaczącą ekspozycję. Jedynym aktorem, który robi coś, co zapadnie w pamięć, jest Edward Norton, którego gra może przypominać widzom zdobywcę Oscara w filmie The Usual Suspects.
Nawet gdyby Primal Fear skrócił się do czegoś bardziej rozsądnego, to nadal by się nie angażował. Płaskie, niesympatyczne postacie nie wzbudzają zainteresowania, a przepełniona historia oferuje więcej klisz niż uzasadnionych niespodzianek. Większość lepszych aspektów filmu, takich jak cynizm Vail na temat procesu sądowego, odchodzi na dalszy plan, aby ułatwić absurdalne zakończenie. Pomimo wysokich standardów produkcji i zręcznej kampanii reklamowej, Primal Fear jest tak samo banalny i rutynowy, jak każdy telewizyjny dramat sądowy.
Primal Fear (Stany Zjednoczone, 1996)
Obsada: Richard Gere, Edward Norton, Laura Linney, Alfre Woodard, John Mahoney, Frances McDormand, Terry O „Quinn
Scenariusz: Steve Shagan i Ann Biderman na podstawie powieści Williama Diehla
Zdjęcia: Michael Chapman
Muzyka: James Newton Howard
Dystrybutor w USA: Paramont Pictures
USA Data wydania: 1996-04-03
Ocena MPAA: „R” (przemoc, wulgaryzmy, treści seksualne, nagość)
Gatunek: THRILLER
Napisy: brak
Kinowy współczynnik kształtu: 1,85 : 1