Prawdziwa historia XVII-wiecznego krachu finansowego „tulipomanii”
Według relacji szkockiego autora Charlesa MacKaya z 1841 roku całe holenderskie społeczeństwo oszalało na punkcie egzotycznych tulipanów. Jak napisał Mackay w swoich niezwykle popularnych Pamiętnikach niezwykłych popularnych urojeń i szaleństwa tłumów, wraz ze wzrostem cen ludzie wpadali w spekulacyjną gorączkę, wydając roczną pensję na rzadkie żarówki w nadziei, że odsprzedają je z zyskiem.
Mackay nazwał to zjawisko „Tulipomanią”.
„Złota przynęta wisiała kusząco przed ludźmi i jeden po drugim rzucili się do tartaczków jak muchy wokół miodu” – napisał Mackay. „Szlachcice, obywatele, rolnicy, mechanicy, marynarze, lokaje, pokojówki, a nawet kominiarze i staruszkowie, parli się tulipanami”.
Kiedy bańka tulipanów nagle pękła w 1637 roku, Mackay twierdził, że siała spustoszenie w holenderskiej gospodarce.
„Wiele osób, które przez krótki sezon wyszło ze skromnych spacerów życie, zostały wrzucone z powrotem w ich pierwotne zapomnienie ”- napisał Mackay. „Znacznych kupców sprowadzono prawie do żebractwa, a wielu przedstawicieli szlacheckiej linii widziało, jak fortuny jego domu zostały zrujnowane nie do odkupienia”.
Ale według historyka Anne Goldgar, opowieści Mackaya o ogromnych fortunach utraconych i zrozpaczonych ludzie tonący w kanałach są bardziej fikcją niż faktem. Goldgar, profesor wczesnej historii nowożytnej w Kings College w Londynie i autor Tulipmania: Money, Honor and Knowledge in the Dutch Golden Age, rozumie, dlaczego tworzenie mitów Mackaya przetrwało.
„To świetna historia, a powodem, dla którego jest świetna, jest to, że sprawia, że ludzie wyglądają głupio” – mówi Goldgar, który lamentuje, że nawet poważny ekonomista, taki jak John Kenneth Galbraith, papugował relację Mackaya w Krótkiej historii finansów Euforia. „Ale pomysł, że tulipanowa mania spowodowała wielką depresję, jest całkowicie nieprawdziwa. O ile widzę, nie spowodowało to żadnego realnego wpływu na gospodarkę”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Oto znaki ostrzegawcze, które inwestorzy przegapili wcześniej krach z 1929 roku
Problemem, mówi Goldgar, jest materiał źródłowy, z którego korzystał Mackay. W XVII-wiecznej Holandii istniała bogata tradycja poezji satyrycznej i piosenki, które naśmiewają się z tego, co holenderskie społeczeństwo uważało za moralne porażki. Z tej tradycji wywodziły się zabawne broszury i wiersze, których celem było rzekome szaleństwo kupujących tulipany, których przestępstwem było myślenie, że handel tulipanami będzie biletem do holenderskiego wyższego społeczeństwa.
„Mój problem z Mackay i późniejsi pisarze, którzy na nim polegali – czyli praktycznie wszyscy – są tacy, że bierze zbiór materiałów będących komentarzami i traktuje je tak, jakby były oparte na faktach ”- mówi Goldgar.
Aby poznać prawdziwą sensację tulipomanii, Goldgar udał się do źródła. Spędziła lata przeszukując archiwa holenderskich miast, takich jak Amsterdam, Alkmaar, Enkhuizen, a zwłaszcza Haarlem, centrum handlu tulipanami. Skrupulatnie zbierała dane z XVII-wiecznych rękopisów od notariuszy, sądów ds. Drobnych roszczeń, testamentów i nie tylko. A to, co znalazł Goldgar, nie było irracjonalnym i powszechnym szaleństwem na tulipany, ale stosunkowo małym i krótkotrwałym rynkiem z egzotycznym luksusem.
W połowie XVII wieku Holendrzy cieszyli się okresem niezrównanego bogactwa i dobrobyt. Niedawno niezależni od Hiszpanii, holenderscy kupcy wzbogacili się na handlu za pośrednictwem Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Za pieniądze do wydania sztuka i egzotyka stały się modnymi przedmiotami kolekcjonerskimi. W ten sposób Holendrzy zafascynowali się rzadkimi „połamanymi” tulipanami, cebulami, które produkowały kwiaty w paski i cętki.
Najpierw te cenne tulipany były kupowane jako efektowne eksponaty, ale handel tulipanami nie zajął dużo czasu. stać się własnym rynkiem.
„Znalazłem sześć przykładów firm, które zostały założone w celu sprzedaży tulipanów”, mówi Goldgar, „więc ludzie szybko podskoczyli za modą, aby skorzystać z czegoś, co było pożądany towar ”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Historia wielkiej recesji
Ceny tulipanów wzrosły od grudnia 1636 do lutego 1637, a niektóre z najbardziej cenionych żarówek, takich jak pożądany Switzer, przeżywały 12-krotny skok cenowy. Najdroższe wpływy z tulipanów, jakie znalazł Goldgar, opiewały na 5000 guldenów, czyli według aktualnej stawki za ładny dom w 1637 r. Ale te wygórowane ceny były odstające. Znalazła tylko 37 osób, które zapłaciły ponad 300 guldenów za cebulkę tulipana, czyli tyle, ile wykwalifikowany rzemieślnik zarobiony w ciągu roku.
Ale nawet jeśli forma manii tulipanów dotarła do Holandii w 1636 roku, to czy dotarła do wszystkich szczebli społeczeństwa, od ziemiaństwa po kominiarzy? Goldgar mówi, że nie. Większość kupujących to ludzie, których można by się spodziewać po towarach luksusowych – ludzie, których było na to stać. Byli to odnoszący sukcesy kupcy i rzemieślnicy, a nie pokojówki i chłopi.
„Zidentyfikowałem tylko około 350 osób, które były zaangażowane w branża, chociaż jestem pewien, że ta liczba jest niska, ponieważ nie patrzyłem na każde miasto ”, mówi Goldgar. „Ci ludzie bardzo często byli ze sobą związani na różne sposoby, poprzez zawód, rodzinę czy religię”.
To, co naprawdę zaskoczyło Goldgar, biorąc pod uwagę opowieści Mackay o ruinie finansowej, to fakt, że nie była w stanie znaleźć ani jednego przypadku osoby, która zbankrutowała po załamaniu się rynku tulipanów. Nawet holenderski malarz Jan van Goyen , który rzekomo stracił wszystko w katastrofie tulipanów, wydaje się być spowodowany spekulacją ziemią. Według Goldgara rzeczywiste skutki gospodarcze były znacznie bardziej ograniczone i łatwiejsze do opanowania.
„Ludzie, którzy mogli przegrać najwięcej pieniędzy na rynku tulipanów było na tyle zamożnych, że utrata 1000 guldenów nie przysporzyła im wielkich problemów ”- mówi Goldgar. „To przygnębiające i denerwujące, ale nie miało to żadnego realnego wpływu na produkcję”.
Chociaż tulipanowiec i wynikający z niej krach nie spłaszczyły holenderskiej gospodarki, jak twierdził Mackay, nadal wystąpiły dodatkowe szkody . Z akt sądowych Goldgar znalazł dowody utraty reputacji i zerwania relacji, gdy kupujący, którzy obiecali zapłacić 100 lub 1000 guldenów za tulipana, odmówili zapłaty. Goldgar twierdzi, że te niewywiązania się z zobowiązań spowodowały pewien poziom „szoku kulturowego” w gospodarce opartej na na temat handlu i rozbudowanych relacji kredytowych.
Nawet jeśli szał tulipanów dobiegł końca nagle i haniebnie, Goldgar nie zgadza się z Galbraithem i innymi, którzy traktują cały odcinek jako przypadek irracjonalnej entuzjazmu.
„Tulipany były czymś, co było modne, a ludzie płacą za modę” – mówi Goldgar. „Pozorna absurdalność tego zjawiska została wówczas wykorzystana, aby wyśmiać ludzi, którym się nie udało”.