POLITICO (Polski)

Co robisz, gdy mówi się, że wielki bohater zrobił coś okropnego?

Politycy, historycy, uniwersytety, artyści i obywatele w ogóle zmagali się z tym pytaniem od lat. Ponowne zwrócenie uwagi na rasizm i dyskryminację skłoniło do ponownej oceny historycznych gigantów, od Andrew Jacksona po Woodrowa Wilsona, Winstona Churchilla i Gandhiego. Rewelacje dotyczące molestowania seksualnego powaliły las kulturowych, politycznych i biznesowych wyborów. Bez smaku dowcipy, wątpliwe komentarze lub nieprzemyślane tweety doprowadziły do zwolnienia wielu ludzi z czołowych stanowisk.

Teraz w centrum uwagi znajduje się Martin Luther King Jr. W czwartek David J. Garrow, zdobywca nagrody Pulitzera biograf Kinga – i autor innych uznanych książek o Roe przeciwko Wadeowi i Barackowi Obamie – doniósł w konserwatywnym brytyjskim magazynie Standpoint o materiałach wybuchowych, które znalazł w niedawno opublikowanym FBI dokumenty. Artykuł, oparty na raportach FBI podsumowujących nagłośnienie Kinga przez biuro, sprawia, że czytanie jest co najmniej niewygodne.

Najbardziej szokującym stwierdzeniem, jakie przytacza Garrow, jest to, że King był obecny w pokoju hotelowym, kiedy jego przyjaciel, pastor z Baltimore, Logan Kearse, zgwałcił kobietę, która sprzeciwiała się uczestniczeniu w nieokreślonych aktach seksualnych. Agent FBI, który obserwował pokój, zapewniał, że King „patrzył, śmiał się i oferował radę”. Inne zarzuty obejmują to, że filatelistyka Kinga – od dawna znana jako rozległa – była jeszcze bardziej rozpowszechniona, niż sądzili historycy; że King brał udział w seksie grupowym; że King mógł spłodzić dziecko z jedną ze swoich kochanek; i – mniej lubieżnie – że King kontynuował biorąc pieniądze od swojego dawnego sojusznika Stanleya Levisona, członka partii komunistycznej, nawet po tym, jak miał zerwać więzi.

Prawicowe media rzuciły się na tę historię, ciesząc się z dyskomfortu, jaki stwarza liberałowie, zwłaszcza ci, którzy wzywali do degradacji innych wybitnych osobistości. „Podobno Martin Luther King Jr. był oprawcą, który śmiał się z gwałtu”, wrzasnął The Daily Wire. „Czy już czas zburzyć jego pomniki?” W międzyczasie media liberalne i mainstreamowe wydawały się jak dotąd płochliwe w tym temacie – jak odkrył Garrow, gdy próbował, ale nie udało mu się zdobyć kilku bezstronnych publikacji w USA, aby go poprowadzić (jedna z gazet, Atlanta Journal-Constitution, opisała twierdzenia Garrowa jako ostatnie tydzień, jednocześnie publikując dokładny opis swojej decyzji o nie publikowaniu samego oryginalnego artykułu.) Serwisy informacyjne zwykle zatrzymują się, zanim rzucą lubieżne oskarżenia przeciwko osobom publicznym, zwłaszcza gdy są one podatne na wątpliwości – chociaż w ostatnich latach ta powściągliwość szybko się rozpada . Ale w przypadku od dawna nieżyjącej postaci historycznej wahanie jest bardziej zaskakujące. Łatwo się zastanawiać, czy chęć ochrony reputacji Kinga lub uniknięcia odrzucenia na Twitterze może działać. Wydaje się, że nawet dyskusje o historii stają się kiedykolwiek bardziej spolaryzowane politycznie.

***

Od czasu opublikowania w 1986 roku „Bearing the Cross”, jego relacji z życia Kinga od bojkotu autobusowego w Montgomery do zabójstwa, Garrow ma str. cyklicznie pisane artykuły aktualizujące historię inwigilacji Kinga przez FBI – tak jak to zrobił, na przykład, na Atlantyku w 2002 roku. Te najnowsze ciekawostki pochodzą z raportów i podsumowań biur, które zostały niedawno opublikowane w Internecie na warunkach prezydenta Johna F. Kennedyego z 1992 roku. Ustawa o zbieraniu akt dotyczących zabójstw. Garrow odkrył, że wewnątrz tego nowego wysypiska znajdowało się wiele dokumentów FBI dotyczących Kinga. „Wyłapywanie nowych pozycji Kinga spośród 54 602 linków internetowych Archive, z których wiele prowadzi do wielodokumentowych plików PDF o długości setek stron”, zauważył Garrow w swoim nowym artykule, „wymagało tygodni żmudnej pracy”.

Raporty są pełne erotycznych szczegółów i obejmują ujawnianie odręcznych marginalii. Ale dla niewtajemniczonych pisemne raporty, na które powołuje się Garrow, są trudne do zinterpretowania. Nie można ich porównać z oryginalnymi nagraniami z monitoringu, które zgodnie z poleceniem sędziego pozostają zapieczętowane do 2027 roku. Na pierwszy rzut oka trudno stwierdzić, kto jest ich autorem, w jakim celu zostały sporządzone lub na jakich informacjach są oparte na. To dziesięciolecia doświadczenia Garrowa w przeglądaniu i analizowaniu materiałów FBI na temat Kinga nadają tym zaskakującym odkryciom ich wagę. Garrow wyjaśnił, że chociaż nie można wierzyć wszystkim twierdzeniom FBI, jest mało prawdopodobne, aby tego rodzaju podsumowania przechwytywania nadzoru zostały sfabrykowane lub zmanipulowane.

Ogólna ocena Garrowa jest mierzona. Nigdzie nie wyrzeka się szacunku dla Kinga, które można zobaczyć w jego trzech ważnych książkach o życiu pastora. Sugeruje raczej, że możliwość, że King tolerował lub podżegał do gwałtu, stanowi tak fundamentalne wyzwanie dla jego historycznej rangi, że wymaga możliwie najbardziej kompletnego i obszernego przeglądu historycznego.”Garrow kończy apelem o zachowanie nagrań, na których opierają się raporty FBI, abyśmy mogli dowiedzieć się więcej, gdy mają zostać otwarte za osiem lat.

Jednak nie wszyscy był tak rozważny, umieszczając te dokumenty FBI w kontekście. Standpoint opublikował artykuł towarzyszący artykułowi Garrowa, w którym stwierdził, że „podsłuchy ujawniają, że jest to Harvey Weinstein z ruchu praw obywatelskich”. Ta analogia jest absurdalna. Po pierwsze, o samym Kingu nie mówi się, że napadał na kobiety (chociaż „doradzanie” – cokolwiek by to oznaczało – przyjacielowi dokonującemu gwałtu z pewnością jest bliskie). Po drugie, Garrow polega na podsumowaniach, a nie na oryginalnych podsłuchach, a tych podsumowań nie można przyjąć za dobrą monetę. Jak częściowo wiemy z wcześniejszych badań Garrowa, FBI J. Edgara Hoovera miało obsesję na punkcie Kinga. Agenci biura notorycznie próbowali go szantażować, aby popełnił samobójstwo, wysyłając mu list z groźbą ujawnienia jego spraw. Podsumowania nie są też nagraniami; Trudno sobie nawet wyobrazić, w jaki sposób nagrania dźwiękowe mogą stanowić niezbity dowód, że do gwałtu doszło lub nie. Ten kontekst jest więc sprzeczny z jakimkolwiek prostym wnioskiem dotyczącym incydentu. Przesadny artykuł redakcyjny magazynu podważa cierpliwą pracę Garrowa.

Równie nie do zaakceptowania jest jednak opinia, która pochodzi z bloga „Retropolis” w Washington Post, z nagłówkiem cytatu historyka, który określa artykuł Garrowa jako „nieodpowiedzialny”. Celem artykułu jest insynuacja, że raporty FBI nie są warte papieru, na którym zostały napisane, więc Garrow nie powinien był ich publikować. Ale chociaż artykuł Post cytuje niektórych szanowanych historyków (w tym moich przyjaciół) słusznie zauważając, że dokumenty FBI mogą nie być całkowicie wiarygodne – nie tylko z powodu zemsty Hoovera przeciwko Kingowi – unika to oczywistego, choć bolesnego, następstwa, które mogą być dokładne w znacznym stopniu. Powinniśmy przynajmniej dopuścić możliwość, że zarzuty są prawdziwe.

Dlatego dyskontowanie hurtowe artykułów Garrowa jest błędem. Każdy historyk, który natrafiłby na nowy zbiór dokumentów związanych z obszarem wieloletnich badań, czułby się zmuszony do jego zbadania – i gdyby te materiały rzuciły nowe światło na ten temat, do ich opublikowania. Kiedy w 1990 roku Clayborne Carson z Uniwersytetu Stanforda i inni uczeni z King Papers Project odkryli, że King popełnił plagiat w swojej rozprawie doktorskiej i innych pracach, poczuli się zobowiązani do ujawnienia tego – mimo że, jak powiedział jeden z redaktorów projektu, cierpiał „wiele godzin straconego snu”. To, że rewelacje w tej sprawie okazały się skandalicznymi nakazami, jak twierdzi Garrow, zintensyfikowały wysiłki w celu potwierdzenia lub obalenia ich prawdziwości. Wyprowadzenie ich na światło dzienne przy jednoczesnym uznaniu ich niepewności jest całkowicie możliwe do obrony.

***

Ujawnienia Garrowa są w rzeczywistości ważne, aby włączyć je do naszej wiedzy historycznej. Po pierwsze, niezależnie od tego, czy zarzuty przeciwko Kingowi są prawdziwe, czy nie, dodają wagi do szeroko rozpowszechnionego wniosku, że FBI Hoovera było skorumpowanej organizacji, w szczególności w dążeniu do Kinga i ruchu na rzecz praw obywatelskich. Zakres ich nadzoru, nawet jeśli pierwotnie był motywowany uzasadnionymi obawami o wpływy Związku Radzieckiego (za pośrednictwem Stanleya Levisona), z perspektywy czasu wydaje się być nadmierny.

Po drugie, utwór wzmacnia obraz biura jako przesadnie zafiksowanego na punkcie seksu, czy to z powodu lubieżności jego dyrektora i agentów, czy też z błędnego założenia, że angażowanie się w to, co w raportach nazywa się „aktami nienaturalnymi” (pozornie seks oralny) w jakiś sposób wskazuje na „degenerację i zepsucie”. Niestety, ta tendencja do traktowania prywatnych zachowań seksualnych jako wskaźnika cnoty pozostaje dziś aż nazbyt powszechna. Historycy seksualności nadal będą uważać inwigilację FBI za „miejsce rywalizacji”, jak my, naukowcy, lubimy mówić, nad zachowaniami i normami seksualnymi.

Co najważniejsze, artykuł z pewnością skłoni dyskusję o tym, jak przyswoić te zarzuty, jeśli są prawdziwe, w naszym rozumieniu Kinga. Warto pamiętać, że już wcześniej odkryliśmy niepochlebne strony Kinga. Wieści o jego włóczęgach są powszechnie znane od co najmniej przesłuchań Komitetu Kościelnego w 1975 r. W sprawie wątpliwych działań amerykańskich agencji wywiadowczych. Z pamiętnika Ralpha Abernathyego, bliskiego współpracownika Kinga z 1989 roku, wynika, że noc przed zamachem spędził z kochanką. W następnym roku pojawiły się wiadomości o jego plagiacie.

Wielkość Kinga jest taka, że przetrwał te ujawnienia. Oskarżenia o gwałt są oczywiście poważniejsze, ale nie negują historycznych osiągnięć, za które od dawna słusznie go obchodzono.

Nawet jeśli najbrzydsze oskarżenia przeciwko Kingowi są poparte dodatkowymi dowodami, to nie znaczy, że powinniśmy porozmawiać o zmianie nazwy Martin Luther King Day, burzeniu jego pomników lub odebraniu mu Nagrody Nobla.W ostatnich latach mieliśmy za dużo historii burzliwej – historii, która bierze publiczne lub prywatne wady lub niepowodzenia jako powód, aby wyrzucić niezwykłych mężczyzn i kobiety z naszych politycznych lub artystycznych panteonów. Historycy wiedzą, że nawet najbardziej godne podziwu postacie z naszej przeszłości były wadliwymi, śmiertelnymi istotami – złymi rodzicami lub złymi małżonkami, zdolnymi do przemocy lub okrucieństwa, oddanymi seksistowskimi lub rasistowskimi ideami, przekupnymi lub megalomańskimi, nieuczciwymi lub drapieżnymi. Świadomość tych cech nie oznacza pogardy dla postaci, które kiedyś uważano za bohaterów. Raczej daje nam bardziej kompletny i zniuansowany obraz ludzi, którzy ukształtowali nasz świat.

„To pan King, którego dążenie do postępu gospodarczego i społecznego Czarnych zapoczątkował ten naród na drodze do pełnej integracji – najbardziej dynamiczny krok naprzód w statusie ras od czasów wojny secesyjnej. Jego odwaga w przełamywaniu rasowych tabu i stawianiu czoła przeciwnikom integracji, jego niezachwiane naleganie na pokojową rewolucję, podnosząca siła jego przesłania dla narodu są niekwestionowane . ” Tak wyraziła opinię redakcja Wall Street Journal w 1990 roku, kilka dni po tym, jak ta sama gazeta ujawniła plagiat Kinga: „Podejrzewamy, że reputacja pana Kinga przetrwa podnoszone obecnie pytania” – podsumowano. Ten osąd – wydany przez czołową konserwatywną opinię tamtych czasów – wydaje się o wiele bardziej rozsądny niż podobne do trolli schadenfreude, które w ciągu ostatnich kilku dni zasypywały prawicowe media. Są to słowa, o których powinniśmy dzisiaj ponownie pamiętać.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *