Krótka historia podboju świata przez plastik

Uwaga redaktora : Poniżej znajduje się fragment książki Susan Freinkel, Plastik: historia toksycznej miłości.

Grzebienie to jedno z naszych najstarszych narzędzi używanych przez ludzi w różnych kulturach i wieku do dekoracji, rozczesywania i odwszawiania. Wywodzą się z najbardziej podstawowego narzędzia ludzkiego – dłoni. Od czasu, gdy ludzie zaczęli używać grzebieni zamiast palców, ich projekt prawie się nie zmienił, co skłoniło satyryczną gazetę The Onion do opublikowania artykułu zatytułowanego „Comb Technology: Why Czy to tak daleko za polami brzytwy i szczoteczek do zębów? ”Rzemieślnik z epoki kamiennej, który wykonał najstarszy znany grzebień – małą czterozębną cyfrę wyrzeźbioną z kości zwierzęcej jakieś osiem tysięcy lat temu – bez problemu wiedziałby, co zrobić z jasnym niebieska plastikowa wersja leżąca na moim blacie w łazience.

Przez większość historii grzebienie były wykonane z jałma jakikolwiek materiał, jaki człowiek miał pod ręką, w tym kość, skorupa żółwia, kość słoniowa, guma, żelazo, cyna, złoto, srebro, ołów, trzcina, drewno, szkło, porcelana, papier-mache. Ale pod koniec XIX wieku ten wachlarz możliwości zaczął zanikać wraz z pojawieniem się zupełnie nowego rodzaju materiału – celuloidu, pierwszego plastiku wytworzonego przez człowieka. Grzebienie były jednymi z pierwszych i najpopularniejszych przedmiotów wykonanych z celuloidu. Po przekroczeniu tego materiału Rubicon producenci grzebieni nigdy nie wrócili. Od tamtej pory grzebienie są generalnie wykonane z takiego czy innego plastiku.

Historia przemiany skromnego grzebienia jest częścią znacznie szerszej historii o tym, jak nas samych zmieniły tworzywa sztuczne. uwolniło nas od ograniczeń świata przyrody, od materialnych ograniczeń i ograniczonych zasobów, które od dawna ograniczały ludzką działalność. Ta nowa elastyczność rozwiązała również granice społeczne. Pojawienie się tych plastycznych i wszechstronnych materiałów dało producentom możliwość stworzenia skarbnicy nowych produktów, jednocześnie poszerzając możliwości dla ludzi o skromnych zasobach, aby stać się konsumentami. Tworzywa sztuczne zapowiadały nową demokrację materialną i kulturową. Grzebień, najstarszy z akcesoriów osobistych, pozwolił każdemu dotrzymać tej obietnicy.

Co to jest plastik, ta substancja, która weszła tak głęboko w nasze życie? Słowo to pochodzi od greckiego czasownika plassein, które oznacza „formować lub kształtować”. Dzięki nim plastiki mogą być kształtowane r struktura, te długie, giętkie łańcuchy atomów lub małych cząsteczek połączonych w powtarzający się wzór w jedną, cudownie gigantyczną cząsteczkę. „Czy widziałeś kiedyś cząsteczkę polipropylenu?” zapytał mnie kiedyś entuzjasta tworzyw sztucznych. „To jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałeś. To jak patrzenie na katedrę, która ciągnie się kilometrami”.

W świecie po II wojnie światowej, gdzie Tworzywa sztuczne syntetyzowane laboratoryjnie praktycznie zdefiniowały sposób życia. Zaczęliśmy myśleć o nich jako o czymś nienaturalnym, ale natura tworzy na drutach polimery od początku życia. Każdy żywy organizm zawiera te molekularne łańcuchy stokrotek. Celuloza, która tworzy ściany komórkowe roślin, jest polimerem. Podobnie białka, które tworzą nasze mięśnie i naszą skórę, oraz długie spiralne drabiny, które trzymają nasze genetyczne przeznaczenie, DNA. Niezależnie od tego, czy polimer jest naturalny, czy syntetyczny, istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego kręgosłup składa się z węgla, silnego, stabilnego, radosnego atomu, który idealnie nadaje się do tworzenia wiązań molekularnych. Inne pierwiastki – zwykle tlen, azot i wodór – często łączą się z kręgosłupem węglowym, a dobór i rozmieszczenie tych atomów prowadzi do powstania określonych odmian polimerów. Doprowadź chlor do tej molekularnej linii kongi, a otrzymasz polichlorek winylu, znany również jako winyl; oznaczenie fluoru, a możesz skończyć z tym śliskim, nieprzywierającym materiałem Teflon.

Roślinna celuloza była surowcem do produkcji najwcześniejszych tworzyw sztucznych, a wraz z pojawieniem się szczytu oleju jest ponownie postrzegana jako podstawa dla nowa generacja „zielonych” tworzyw sztucznych. Jednak większość dzisiejszych tworzyw sztucznych składa się z cząsteczek węglowodorów – pakietów węgla i wodoru – pochodzących z rafinacji ropy naftowej i gazu ziemnego. Weźmy pod uwagę etylen, gaz uwalniany podczas przetwarzania obu substancji. Jest to towarzyska cząsteczka składająca się z czterech atomy wodoru i dwa atomy węgla połączone w chemicznym odpowiedniku podwójnego uścisku dłoni. Przy niewielkim chemicznym działaniu te atomy węgla uwalniają jedno wiązanie, pozwalając każdemu sięgnąć i złapać węgiel w innej cząsteczce etylenu. Powtórz ten proces tysiące razy i voilà !, masz nową gigantyczną cząsteczkę, polietylen, jeden z najpowszechniejszych i najbardziej wszechstronnych tworzyw sztucznych. W zależności od tego, jak jest przetwarzany, można go użyć do owinięcia kanapki lub astronauta podczas spaceru w kosmosie.

Wiadomość z New York Timesa ma ponad sto pięćdziesiąt lat, a mimo to brzmi zaskakująco nowocześnie: gazeta ostrzegła w 1867 r., że słoniom groziło poważne niebezpieczeństwo, że zostaną „zaliczone do wymarłych gatunków”, ponieważ ludzi „nienasyconego zapotrzebowania na kość słoniową w ich kłach. Kość słoniowa była wówczas używana do wszelkiego rodzaju rzeczy, od haczyków do guzików po pudełka, klawisze fortepianu po grzebienie. Ale jednym z największych zastosowań były kule bilardowe. aby zniewolić społeczeństwo z wyższych sfer w Stanach Zjednoczonych i Europie. W każdej posiadłości, w każdej rezydencji był stół bilardowy, a do połowy XIX wieku narastała obawa, że wkrótce nie będzie już słoni, które utrzymywałyby grę stoły wypełnione piłkami. Najgorsza sytuacja była na Cejlonie, źródle kości słoniowej, z której powstały najlepsze kule bilardowe. Tam, w północnej części wyspy, jak donosi „Times”, „po zaoferowaniu kilku szylingów za głowę przez władze wysłano 3500 zwierząt hodowlanych w l przez tubylców mniej niż trzy lata. ”W sumie co najmniej milion funtów kości słoniowej było konsumowane każdego roku, wywołując obawy o niedobór kości słoniowej. „Na długo przed tym, jak słonie przestały istnieć, a mamuty się wyczerpały” – miał nadzieję Times – „można znaleźć odpowiedni substytut”.

Kość słoniowa nie była „jedynym przedmiotem w rozległej spiżarni natury, która się zaczynała zabraknąć. Żółw szylkretowy, ten nieszczęśliwy dostawca skorupy, z której wyrabiał grzebienie, stawał się coraz rzadszy. Nawet róg bydlęcy, kolejny naturalny plastik, który był używany przez amerykańskich producentów grzebieni przed wojną o niepodległość, stawał się coraz mniej dostępny, gdy farmerzy przestali odzierać swoje bydło.

W 1863 roku, tak się mówi, nowojorski Dostawca bilardu opublikował w gazecie ogłoszenie oferujące „przystojną fortunę”, dziesięć tysięcy dolarów w złocie, każdemu, kto mógłby wymyślić odpowiednią alternatywę dla kości słoniowej. John Wesley Hyatt, młody drukarz czeladnik z północnej części stanu Nowy Jork, przeczytał ogłoszenie i zdecydował, że może to zrobić. Hyatt nie miał formalnego wykształcenia chemicznego, ale miał talent do wynalazków – w wieku dwudziestu trzech lat opatentował ostrzałkę do noży. Rozlokowując się w chacie za swoim domem, zaczął eksperymentować z różnymi kombinacjami rozpuszczalników i ciastowatą mieszankę z kwasu azotowego i bawełny. (Ta kombinacja kwasu azotowego i bawełny, zwana bawełną guncotton, była trudna do użycia, ponieważ była wysoce łatwopalna, a nawet wybuchowa. zmęczyło się wysadzaniem ich fabryk.)

Pracując w swoim domowym laboratorium, Hyatt opierał się na dziesięcioleciach inwencji i innowacji, które były napędzane nie tylko przez ograniczone ilości materiałów naturalnych, ale także przez ich fizyczne ograniczenia. Era wiktoriańska była zafascynowana naturalnymi tworzywami sztucznymi, takimi jak guma i szelak. Jak zauważył historyk Robert Friedel, dostrzegli w tych substancjach pierwsze wskazówki dotyczące przekroczenia irytujących ograniczeń drewna, żelaza i szkła. Były to materiały, które były plastyczne, ale także nadające się do utwardzania w ostateczną, wyprodukowaną formę. W epoce, która już została szybko przekształcona przez industrializację, była to kusząca kombinacja cech – jedna, która słuchała zarówno trwałej przeszłości, jak i kusząco płynnej przyszłości. Dziewiętnastowieczne księgi patentowe są pełne wynalazków obejmujących połączenie korka, trocin, gum i gum, a nawet krwi i białka mleka, a wszystko to zaprojektowane w celu uzyskania materiałów, które mają niektóre cechy, które obecnie przypisujemy plastikowi. Te plastikowe prototypy znalazły zastosowanie w kilku elementach dekoracyjnych, takich jak skrzynie dagerotypów, ale tak naprawdę były tylko zapowiedzią rzeczy, które mają nadejść. Rzeczownik plastik nie został jeszcze wymyślony – i nie będzie aż do początku XX wieku – ale już marzyliśmy o plastiku.

Przełom Hyatta nastąpił w 1869 roku. Po latach prób i błędów, Hyatt przeprowadził eksperyment, w wyniku którego uzyskano białawy materiał, który miał „konsystencję skóry buta”, ale był w stanie zrobić znacznie więcej niż tylko podeszwa butów. To była plastyczna substancja, która mogła być twarda jak róg. Strząsnął wodę i oleje. Można go uformować w kształt lub prasowany cienki papier, a następnie pociąć lub pociąć na użyteczne formy. Został stworzony z naturalnego polimeru – celulozy w bawełnie – ale miał wszechstronność, której nie posiadało żadne ze znanych naturalnych tworzyw sztucznych. Brat Hyatta, Isaiah, urodzony marketer, nazwał nowy materiał celuloidem, co oznacza „jak celuloza”.

Chociaż celuloid okazał się cudownym substytutem kości słoniowej, Hyatt najwyraźniej nigdy nie zdobył nagrody za dziesięć tysięcy dolarów . Być może wynika to z faktu, że celuloid nie robił bardzo dobrych piłek bilardowych – przynajmniej nie na początku. Brakowało mu sprężystości i sprężystości kości słoniowej oraz było bardzo lotne. Pierwsze kule wykonane przez Hyatta wydały głośny trzask, jak strzelba wybuch, kiedy zderzyli się ze sobą. Jeden z właścicieli salonów w Kolorado napisał do Hyatta, że „nie ma nic przeciwko, ale za każdym razem, gdy zderzają się piłki, każdy mężczyzna w pokoju wyciąga broń.„

Jednak był to idealny materiał na grzebienie. Jak zauważył Hyatt w jednym ze swoich wczesnych patentów, celuloid pokonał niedostatki, które nękały wiele tradycyjnych materiałów grzebieniowych. , jak drewno, lub skorodowane, jak metal. Nie stał się kruchy, jak guma, ani nie popękał i nie odbarwił się, jak naturalna kość słoniowa. Oczywiście żaden z innych materiałów. . . wytworzyłby grzebień posiadający wiele doskonałych właściwości i wrodzonych wyższości grzebienia wykonanego z celuloidu „- napisał Hyatt w jednym ze swoich zgłoszeń patentowych. I chociaż był mocniejszy i stabilniejszy niż większość materiałów naturalnych, z trudem można go było wygląda jak wiele z nich.

Celuloid można renderować za pomocą bogatych kremowych odcieni i prążków najlepszych kłów z Cejlonu, sztucznego materiału sprzedawanego jako francuska kość słoniowa. Mógłby być nakrapiany w brązach i bursztynach, aby naśladować skorupę szylkretową ; wykończone żyłkami, aby wyglądały jak marmur; nasycone jasnymi kolorami koralowca, lapis lazuli lub karneolu, aby przypominały te i inne kamienie półszlachetne; lub poczerniałe, aby wyglądały jak heban lub dżet. Celuloid umożliwił wytwarzanie podróbek tak dokładnych, że oszukał „nawet oko eksperta”, jak chwaliła się firma Hyatta w jednej broszurze. „Jak ropa naftowa przyniosła ulgę wielorybowi”, stwierdzano w broszurze, „czy celuloid dał słoniu, żółwiom i owadom koralowym wytchnienie w ich rodzimych nawiedzeniach; i nie będzie już konieczne splądrowanie ziemi w pogoń za substancjami, których jest coraz mniej ”.

Celuloid pojawił się w czasie, gdy kraj przechodził z gospodarki rolnej w przemysłową. Tam, gdzie kiedyś ludzie dorastali, przygotowywali własne jedzenie i robili własne ubrania, coraz częściej jedli, pili, nosili i używali rzeczy pochodzących z fabryk. Szybko byliśmy na najlepszej drodze do stania się krajem konsumentów. Celuloid był pierwszym z nowych materiałów, które wyrównałyby szanse dla konsumpcji, jak zauważył historyk Jeffrey Meikle w swojej wnikliwej historii kultury American Plastic. „Poprzez zastąpienie materiałów trudnych do znalezienia lub drogich w obróbce celuloid zdemokratyzował mnóstwo towarów dla rozwijającej się klasy średniej zorientowanej na konsumpcję”. Duże dostawy celuloidu pozwoliły producentom nadążyć za szybko rosnącym popytem przy jednoczesnym obniżeniu kosztów. Podobnie jak inne tworzywa sztuczne, które później nastąpiły, celuloid umożliwił Amerykanom wejście na nowe stacje w życiu.

Być może największym uderzeniem celuloidu była podstawa filmu fotograficznego. W tym przypadku prezent celuloidu Faksymile osiągnęła bowiem swój ostateczny wyraz, całkowitą transmutację rzeczywistości w iluzję, gdy trójwymiarowe istoty z krwi i kości zostały przekształcone w dwuwymiarowe duchy migoczące na ekranie. Tutaj także celuloid miał potężny efekt wyrównujący na kilka sposobów. Film oferował nowy rodzaj rozrywki, dostępnej i udostępnianej masom. Dziesięć centów kupowało każdemu popołudnie pełne dramatu, romansu, akcji, ucieczki. Widzowie od Seattle po Nowy Jork ryknęli na wybryki Bustera Keatona i byli podekscytowani, słysząc, jak Al Jolson wypowiada pierwsze słowa przez krótkofalówkę: „Chwileczkę, chwileczkę, jeszcze nic nie słyszałeś”. Kultura masowa filmu przetoczyła się przez granice klasowe, etniczne, rasowe i regionalne, wciągając wszystkich we wspólne historie i nasycając nas poczuciem, że sama rzeczywistość jest tak samo zmienna i efemeryczna, jak nazwiska na namiocie filmowym. Za pomocą filmu zdetronizowano starą elitę; blask kojarzony niegdyś z klasą i pozycją społeczną był teraz możliwy dla każdego, kto miał dobre kości policzkowe, talent i odrobinę szczęścia.

Jak na ironię, świat otwarty przez film celuloidowy prawie zabił przemysł grzebieniowych. W 1914 roku Irene Castle, tancerka balowa, która została gwiazdą filmową, postanowiła przyciąć swoje długie włosy w krótki bob, co skłoniło fanów w całym kraju do noszenia nożyczek we własnych włosach. Nigdzie te strzępione loki nie upadły mocniej niż w Leominster w stanie Massachusetts, które było stolicą grzebieni kraju przed wojną o niepodległość, a obecnie jest kolebką przemysłu celuloidowego, w większości poświęconego grzebieniom. Prawie z dnia na dzień połowa firmy grzebienia w mieście zostały zmuszone do zamknięcia, co wyrzuciło tysiące producentów grzebieni z pracy. Sam Foster, właściciel Foster Grant, jednej z wiodących w mieście firm produkujących grzebienie celuloidowe, powiedział swoim pracownikom, żeby się nie martwili. „Zrobimy coś innego,” zapewnił ich. Wpadł na pomysł zrobienia okularów przeciwsłonecznych, tworząc całkowicie nowy rynek masowy. „Kto stoi za tymi Foster Grants?” firma później drażniła się w reklamach, które zawierały zdjęcia celebrytów, takich jak Peter Sellers, Mia Farrow i Raquel Welch, ukryte za ciemnymi soczewkami. Dzięki szybkiej wycieczce do lokalnej apteki każdy mógł zdobyć tę samą czarującą mistykę.

Przy całym swoim znaczeniu celuloid zajmował dość skromne miejsce w materialnym świecie początku XX wieku, ograniczając się głównie do nowości oraz drobnych przedmiotów dekoracyjno-użytkowych, takich jak grzebień. Robienie rzeczy z celuloidu było procesem pracochłonnym; grzebienie były formowane w małych partiach i nadal musiały być piłowane i polerowane ręcznie. A ponieważ materiał był tak niestabilny, fabryki były jak tinderbox. Pracownicy często pracowali pod ciągłym strumieniem wody, ale pożary wciąż były powszechne. Dopiero opracowanie bardziej współpracujących polimerów sprawiło, że tworzywa sztuczne naprawdę zaczęły zmieniać wygląd, dotyk i jakość naszego życia. W latach czterdziestych XX wieku mieliśmy zarówno tworzywa sztuczne, jak i maszyny do masowej produkcji wyrobów z tworzyw sztucznych. Formowanie wtryskowe maszyny – obecnie standardowe wyposażenie w produkcji tworzyw sztucznych – zamieniły surowe proszki lub peletki z tworzyw sztucznych w uformowany, gotowy produkt w procesie jednorazowym. Pojedyncza maszyna wyposażona w formę zawierającą wiele wnęk mogła wyskoczyć dziesięć w pełni uformowanych grzebieni w mniej niż minutę .

Firma DuPont, która kupiła jedną z oryginalnych firm zajmujących się produkcją celuloidów w Leominster, opublikowała w połowie lat trzydziestych XX wieku zdjęcia przedstawiające codzienną produkcję pary twórców grzebieni ojca i syna. stoi obok schludnego stosu trzystu pięćdziesięciu grzebieni celuloidowych, a synka otacza dziesięć tysięcy formowanych wtryskowo grzebieni. I chociaż jeden grzebień celuloidowy kosztował jednego dolara w 1930 r., to pod koniec dekady można było kupić maszynę. uformowany grzebień z ok Octan elulozy za dowolną cenę od centa do pięćdziesięciu centów. Wraz z rozwojem masowej produkcji tworzyw sztucznych, fantazyjne ozdobne grzebienie i zestawy komód ze sztucznej kości słoniowej, tak popularne w erze celuloidu, stopniowo zanikały. Grzebienie zostały teraz rozebrane do najważniejszych elementów – zębów i rękojeści – w celu spełnienia ich najbardziej podstawowej funkcji.

Bakelit, pierwszy prawdziwie syntetyczny plastik, polimer wykuty w całości w laboratorium, utorował drogę dla sukcesy, takie jak sukces syna firmy DuPont, wytwarzającego grzebień do form wtryskowych. Podobnie jak celuloid, bakelit został wynaleziony, aby zastąpić rzadką substancję naturalną: szelak, produkt z lepkich wydzielin samicy chrząszcza koronkowego. Popyt na szelak zaczął gwałtownie rosnąć na początku XX wieku, ponieważ był to doskonały izolator elektryczny. Jednak wyprodukowanie ilości bursztynowej żywicy potrzebnej do wyprodukowania funta szelaku zajęło piętnastu tysiącom sześciu miesięcy. Aby nadążyć za gwałtownym rozwojem przemysłu elektrycznego, potrzebne było coś nowego.

Jak się okazało, plastik, który Leo Baekeland wynalazł, łącząc formaldehyd z fenolem, odpadowym produktem węgla, i poddając mieszaninę działaniu ciepła i ciśnienia, był nieskończenie bardziej wszechstronny niż szelak. ja nie dało się z trudem naśladować naturalnych materiałów, nie miało talentu celuloidowego do imitacji. Zamiast tego miał własną silną tożsamość, która pomogła w stworzeniu charakterystycznego plastycznego wyglądu. Bakelit był ciemnym, wytrzymałym materiałem o eleganckim, przypominającym maszynę pięknie, „tak okrojonym jak zdanie Hemingwaya”, według słów pisarza Stephena Fenichella. W przeciwieństwie do celuloidu bakelit można było precyzyjnie uformować i obrobić w prawie wszystko, od rurowych przemysłowe tuleje wielkości ziaren gorczycy do pełnowymiarowych trumien. Współcześni chwalili jego „proteaniczną zdolność przystosowania się” i dziwili się, jak Baekeland przekształcił coś tak śmierdzącego i paskudnego jak smoła węglowa – długi odpad w procesie koksowania – w ten cudowny nowy

Rodziny zebrane wokół radia bakelitowego (aby słuchać programów sponsorowanych przez Bakelite Corporation), jeździły samochodami z bakelitem, utrzymywały kontakt z bakelitowymi telefonami, prały ubrania w maszynach z bakelitowymi ostrzami, wyciskały zmarszczki z żelazkami z bakelitem – i, oczywiście, stylizował włosy na grzebienie bakelitowe. „Od chwili, gdy mężczyzna myje zęby rano szczoteczką z bakelitem, aż do momentu, gdy zdejmie jego ostatniego papierosa z bakelitu, gasi go w bakelitowej popielniczce i spada z powrotem na bakelitowe łóżko, wszystko, czego dotknie, zobaczy, użyje, będzie wykonane z tego materiału o tysiącu celów ”, magazyn Time zachwycił się w 1924 roku w numerze na okładce widniał Baekeland.

Powstanie bakelitu oznaczało zmianę w rozwoju nowych tworzyw sztucznych. Od tego czasu naukowcy przestali szukać materiałów, które mogłyby naśladować naturę; starali się raczej „zmienić naturę w nowy i pomysłowy sposób”. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku pojawiły się nowe materiały z laboratoriów na całym świecie. Jednym z nich był octan celulozy, półsyntetyczny produkt (jednym z podstawowych składników była celuloza roślinna), który miał łatwą adaptację jak celuloid, ale nie był łatwopalny. Innym był polistyren, twardy, lśniący plastik, który mógł przybierać jasne kolory, pozostawać krystalicznie przezroczysty lub nadmuchiwany powietrzem, aby stać się spienionym polimerem DuPont, później oznaczonym jako Styrofoam.DuPont wprowadził również nylon, będący odpowiedzią na wielowiekowe poszukiwania sztucznego jedwabiu. Kiedy wprowadzono pierwsze nylonowe pończochy, po kampanii promującej materiał jako „lśniący jak jedwab” i „mocny jak stal”, kobiety oszalały. Sklepy wyprzedały się z zapasów w ciągu kilku godzin, aw niektórych miastach niedobór zapasów doprowadził do zamieszek z nylonu i bójek na pełną skalę wśród kupujących. Po drugiej stronie oceanu brytyjscy chemicy odkryli polietylen, mocny, odporny na wilgoć polimer, który stał się warunkiem sine qua non opakowania. W końcu otrzymalibyśmy tworzywa sztuczne o cechach, o których natura nigdy nie śniła: powierzchnie, do których nic by się nie przykleiło (teflon), tkaniny, które mogłyby zatrzymać pocisk (Kevlar).

Chociaż w pełni syntetyczne, jak bakelit, wiele z nich te nowe materiały różniły się w jeden istotny sposób. Bakelit jest tworzywem termoutwardzalnym, co oznacza, że jego łańcuchy polimerowe są połączone ze sobą pod wpływem ciepła i ciśnienia wywieranego podczas formowania. Cząsteczki ustalają sposób wiązania ciasta w gofrownicy. A kiedy te cząsteczki są połączone w łańcuch, nie można ich rozłączyć. Kawałka bakelitu można rozbić, ale nie można jej stopić, aby przekształcić go w coś innego. Termoutwardzalne tworzywa sztuczne to niezmienne cząsteczki – kadłubki świata polimerów – dlatego nadal można znaleźć stare telefony bakelitowe, długopisy, bransoletki, a nawet grzebienie, które wyglądają prawie jak nowe.

Polimery, takie jak polistyren, nylon i polietylen, to tworzywa termoplastyczne; ich łańcuchy polimerowe powstają w reakcjach chemicznych, które zachodzą, zanim plastik kiedykolwiek zbliży się do formy. Wiązania łączące te łańcuchy stokrotek są luźniejsze niż w bakelicie, w wyniku czego te tworzywa sztuczne łatwo reagują na ciepło i zimno. Topią się w wysokich temperaturach (jak wysoka zależy od tworzywa sztucznego), krzepną po schłodzeniu, a jeśli są wystarczająco zimne, mogą nawet zamarznąć. Wszystko to oznacza, że w przeciwieństwie do bakelitu można je wielokrotnie formować, topić i ponownie formować. Ich wszechstronność w zakresie zmiany kształtu jest jednym z powodów, dla których tworzywa termoplastyczne szybko przyćmiły tworzywa termoutwardzalne i stanowią obecnie około 90 procent wszystkich produkowanych tworzyw sztucznych.

Wiele nowych tworzyw termoplastycznych od czasu do czasu znalazło drogę do grzebieni, które: dzięki formowaniu wtryskowemu i innym nowym technologiom produkcyjnym, można było wytwarzać je szybciej iw znacznie większych ilościach niż kiedykolwiek wcześniej – tysiące grzebieni w ciągu jednego dnia. Był to mały wyczyn sam w sobie, ale pomnożony we wszystkich potrzebach i luksusach, które mogłyby być następnie niedrogo produkowane masowo, jest zrozumiałe, dlaczego wielu w tamtym czasie postrzegało tworzywa sztuczne jako zwiastun nowej ery obfitości. tak tanio i łatwo wyprodukowane, oferowały zbawienie od przypadkowego i nierównomiernego rozmieszczenia zasobów naturalnych, które wzbogaciły niektóre narody, pozostawiły zubożenie innych i wywołały niezliczone niszczycielskie wojny. Tworzywa sztuczne obiecywały materialną utopię dostępną dla wszystkich.

Przynajmniej taka była pełna nadziei wizja pary brytyjskich chemików piszących w przededniu II wojny światowej. „Spróbujmy wyobrazić sobie mieszkańca„ epoki plastycznej ”- napisali Victor Yarsley i Edward Couzens.„ To ”. Plastic Man „wejdzie w świat kolorów i jasnych, lśniących powierzchni … świat, w którym człowiek, niczym magik, robi to, czego chce na prawie każdą potrzebę.” Wyobrażali sobie, jak dorasta i starzeje się w otoczeniu niezniszczalnych zabawek, zaokrąglone rogi, odkręcić baśniowe ściany, wypaczone okna, tkaniny odporne na zabrudzenia oraz lekkie samochody, samoloty i łodzie. Zniewagi starości byłyby zmniejszone dzięki plastikowym okularom i protezom, aż śmierć poniosła plastikowego człowieka, po czym zostałby pochowany „higienicznie zamknięty w plastikowej trumnie”.

Ten świat był opóźniony w nadejściu . Większość nowych tworzyw sztucznych odkrytych w latach trzydziestych XX wieku została zmonopolizowana przez wojsko podczas II wojny światowej. Chcąc oszczędzać cenną gumę, na przykład w 1941 roku armia amerykańska wydała rozkaz, aby wszystkie grzebienie wydawane żołnierzom były wykonane z tworzywa sztucznego zamiast z twardej gumy. Tak więc każdy członek sił zbrojnych, od szeregowego do generała, w białych i czarnych oddziałach, dostał pięciocalowy czarny plastikowy grzebień kieszonkowy w swoim „zestawie higienicznym”. Oczywiście tworzywa sztuczne były również wykorzystywane do znacznie bardziej znaczących zastosowań, używanych do zapalników moździerzowych, spadochronów, elementów samolotów, obudów anten, luf bazooki, obudów wieżyczek armat, wkładek do hełmów i niezliczonych innych zastosowań. Tworzywa sztuczne były nawet niezbędne do zbudowania bomby atomowej: naukowcy z Projektu Manhattan polegali na wyjątkowej odporności teflonu na korozję przy tworzeniu pojemników na używane przez nich gazy lotne. Produkcja tworzyw sztucznych wzrosła w czasie wojny, prawie czterokrotnie z 213 milionów funtów w 1939 roku. do 818 milionów funtów w 1945 roku.

Jednak nadszedł VJ Day, jednak cały ten potencjał produkcyjny musiał gdzieś zniknąć, a tworzywa sztuczne eksplodowały na rynkach konsumenckich. (Rzeczywiście, już w 1943 roku DuPont miał cały oddział w praca nad przygotowaniem prototypów artykułów gospodarstwa domowego, które mogłyby być wykonane z tworzyw sztucznych zarekwirowanych na wojnę.) Zaledwie kilka miesięcy po zakończeniu wojny tysiące ludzi ustawiło się w kolejce, aby dostać się na pierwszą Narodową Wystawę Tworzyw Sztucznych w Nowym Jorku, prezentację nowych produktów, które są możliwe dzięki tworzywom sztucznym, które sprawdziły się w czasie wojny. przez dwie dekady niedostatku, program był ekscytującym i błyszczącym zapowiedzią obietnicy polimerów. Były ekrany w każdym kolorze tęczy, których nigdy nie trzeba było malować. Walizki wystarczająco lekkie, by można je było podnieść palcem, ale wystarczająco mocne nieść ładunek cegieł. Odzież, którą można wyczyścić wilgotną szmatką. Żyłka mocna jak stal. Przezroczyste materiały opakowaniowe, które pozwoliłyby kupującemu sprawdzić, czy jedzenie w środku jest świeże. Kwiaty, które wyglądały, jakby były wyrzeźbione ze szkła. Sztuczna ręka, która wyglądała i poruszała się jak prawdziwa. Nadeszła era obfitości, którą przewidzieli pełni nadziei brytyjscy chemicy. „Nic nie może powstrzymać tworzyw sztucznych” – zapiał przewodniczący wystawy.

Wszyscy byli GI ze standardowymi grzebieniami wracali do świata nie tylko obfitości materiałów, ale także bogatych możliwości stworzonych przez GI Bill, subwencje mieszkaniowe, korzystna sytuacja demograficzna i boom gospodarczy, który pozostawił Amerykanom bezprecedensowy poziom dochodu do dyspozycji. Produkcja tworzyw sztucznych gwałtownie wzrosła po wojnie, a krzywa wzrostu była bardziej stroma niż nawet szybko rosnące PKB. Dzięki tworzywom sztucznym Amerykanie, którzy niedawno spłukali się, mieli do wyboru niekończący się szeroki wybór niedrogich towarów. Przepływ nowych produktów a aplikacje były tak stałe, że wkrótce stało się normą. Tupperware z pewnością istniało zawsze, obok lady Formica, krzeseł Naugahyde, czerwonych tylnych świateł akrylowych, folii Saran, sidingów winylowych, butelek do wyciskania, przycisków, lalek Barbie, staników z lycry, piłek Wiffle, tenisówek , kubki do picia i niezliczone inne rzeczy.

Ta proliferacja towarów pomogła zapoczątkować szybką mobilność społeczną, która miała miejsce po wojnie. Byliśmy teraz narodem konsumentów, społeczeństwem coraz bardziej zdemokratyzowanym dzięki naszej wspólnej zdolności do cieszyć się wygodami i wygodami współczesnego życia. Nie tylko kurczak w każdym garnku, ale telewizor i sprzęt stereo w każdym salonie, samochód na każdym podjeździe. Dzięki branży tworzyw sztucznych mieliśmy coraz większą zdolność do syntezy tego, czego chcieliśmy lub potrzebowaliśmy, co sprawiało, że rzeczywistość sama w sobie wydawała się nieskończenie bardziej otwarta na możliwości, znacznie bardziej plastyczna, jak zauważył historyk Meikle. Teraz pełnoprawni mieszkańcy Plasticville zaczęliśmy wierzyć, że my też jesteśmy plastikiem. Jak zapewniał czytelników House Beautiful w 1953 roku: „Będziesz miał większą szansę być sobą niż jakikolwiek inny naród w historii cywilizacji”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *