Kiedy Thomas Jefferson napisał, że „wszyscy ludzie są sobie równi”, nie miał na myśli równości jednostek, mówi naukowiec ze Stanford
1 lipca 2020 r.
Kiedy Kongres Kontynentalny przyjął Deklarację Niepodległości 4 lipca 1776 r., był to apel o prawo do państwowości, a nie wolności jednostki, mówi historyk ze Stanford, Jack Rakove. Dopiero po rewolucji amerykańskiej ludzie zinterpretowali to jako obietnicę równości jednostek.
Autor: Melissa De Witte
Przez dziesięciolecia po Deklaracji Niepodległości Amerykanie zaczęli czytać stwierdzenie, że „wszyscy ludzie są stworzeni równi” na różne sposoby, niż zamierzali twórcy, mówi historyk ze Stanford, Jack Rakove.
Z każdym pokoleniem słowa wyrażone w Deklaracji Niepodległości wykraczały poza to, co pierwotnie zamierzali ojcowie założyciele, kiedy przyjmowali dokument historyczny 4 lipca 1776 r., mówi historyk Stanforda Jack Rakove. (Źródło zdjęcia: Getty Images).
4 lipca 1776 r., kiedy Kongres Kontynentalny przyjął historyczny tekst przygotowany przez Thomasa Jeffersona, nie chciał, by oznaczało to równość jednostek. Twierdzili raczej, że amerykańscy koloniści jako naród mają te same prawa do samorządności nment jak inne narody. Rakove powiedział, że ponieważ posiadali to podstawowe prawo, mogli ustanowić nowe rządy w każdym ze stanów i wspólnie zajmować swoje „odrębne i równe stanowisko” z innymi narodami. Dopiero w dziesięcioleciach po wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych zwrot ten zyskał swoje znaczenie. przekonująca reputacja jako wyraz indywidualnej równości.
W tym miejscu Rakove zastanawia się nad tą historią i jak teraz, w czasach wzmożonej kontroli założycieli tego kraju oraz spuścizny niewolnictwa i niesprawiedliwości rasowej, którą utrwalili, Amerykanie mogą lepiej zrozumieć ograniczenia i wady ich poprzednich rządów.
Rakove jest profesorem historii i amerykanistyki Williama Robertsona Coe oraz emerytowanym profesorem nauk politycznych w School of Humanities and Sciences. Jego książka, oryginał Znaczenia: Polityka i idee w tworzeniu konstytucji (1996), zdobył nagrodę Pulitzera w historii. Jego nowa książka, Beyond Belief, Beyond Conscience: The Radical Signiance of Wolne Ćwiczenie Religii zostanie opublikowane w przyszłym miesiącu.
W obliczu konfrontacji Stanów Zjednoczonych ze swoją historią systemowego rasizmu, czy są jakieś problemy, z którymi obecnie borykają się Amerykanie, a które wywodzą się z Deklaracji Niepodległości i Konstytucja Stanów Zjednoczonych?
Uważam Deklarację za punkt wyjścia i obietnicę, a Konstytucję jako zbiór zobowiązań, które miały trwałe konsekwencje – niektóre niepokojące, inne przekształcające. Deklaracja, w swojej zadziwiająco zwięzłej formie, przedstawia nam oczywiste prawdy, które stanowią przesłanki prawa do rewolucji i zdolności do tworzenia nowych rządów w oparciu o powszechną zgodę. Z kolei pierwotna Konstytucja obejmowała zestaw zobowiązań politycznych, które uznawały status prawny niewolnictwa w stanach i nakładały na rząd federalny częściowo odpowiedzialność za utrzymanie „szczególnej instytucji”. Jak argumentował mój nieżyjący już kolega, Don Fehrenbacher, konstytucja była głęboko zaangażowana w ustanowienie „republiki niewolników”, która chroniła niewolnictwo w skomplikowany sposób aż do 1861 roku.
Ale poprawki do rekonstrukcji z lat 1865-1870 były drugą konstytucyjną założenie, które spoczęło w innych pomieszczeniach. Razem uczynili szerszą definicję równości częścią porządku konstytucyjnego i dali rządowi narodowemu skuteczną podstawę do kwestionowania nierówności rasowych w stanach. Niestety, realizacja tego zobowiązania zajęła zbyt wiele czasu drugiej rekonstrukcji z lat sześćdziesiątych XX wieku, ale kiedy to nastąpiło, było to wypełnieniem pierwotnej wizji z lat sześćdziesiątych XIX wieku.
Gdy ludzie krytycznie przyglądali się historii powstania kraju , czego mogliby być zaskoczeni, gdyby nauczyli się z twoich badań, które mogą wpłynąć na ich zrozumienie dzisiejszej historii Ameryki?
Dwie rzeczy. Po pierwsze, najtrudniejsze pytanie, jakie napotykamy, myśląc o założeniu narodu, zależy od tego, czy niewolnicze południe powinno być jego częścią, czy nie. Jeśli uważasz, że tak powinno być, trudno sobie wyobrazić, jak twórcy Konstytucji mogliby osiągnąć ten cel bez poczynienia pewnych „kompromisów”, akceptujących legalne istnienie niewolnictwa. Kiedy omawiamy Konwencję Konstytucyjną, często wychwalamy kompromis zapewniający każdemu państwu równy głos w Senacie i potępiający klauzulę Trzech Piątych zezwalającą stanom południowym na liczenie niewolników do celów reprezentacji politycznej.Ale tam, gdzie kłótnia między dużymi a małymi państwami nie miała nic wspólnego z trwałymi interesami obywateli – nigdy nie głosuje się na podstawie wielkości państwa, w którym żyjesz – niewolnictwo było rzeczywistym i utrzymującym się interesem, za który trzeba było się pogodzić Unii, aby przetrwać.
Po drugie, największą tragedią w historii amerykańskiej konstytucji nie była porażka twórców niewolnictwa w wyeliminowaniu niewolnictwa w 1787 r. Po prostu ta opcja była dla nich niedostępna. Prawdziwą tragedią była porażka Odbudowy i wynikająca z tego segregacja Jim Crowa pod koniec XIX wieku, której obalenie zajęło wiele dziesięcioleci. To była wielka konstytucyjna szansa, której Amerykanie nie wykorzystali, być może dlatego, że cztery lata wojny domowej i dekada militarnej okupacji Południa po prostu wyczerpały północną opinię publiczną. Nawet teraz, jeśli spojrzeć na kwestie tłumienia wyborców, wciąż zmagamy się z jego konsekwencjami.
Twierdzisz, że w ciągu dziesięcioleci po Deklaracji Niepodległości Amerykanie zaczęli rozumieć deklarację Deklaracji Niepodległości, że „wszystko ludzie są stworzeni równymi ”w inny sposób niż zamierzali twórcy. Jak ojcowie założyciele postrzegali równość? I jak wyłoniły się te rozbieżne interpretacje?
Kiedy Jefferson napisał w preambule„ wszyscy ludzie są równi ” do Deklaracji nie mówił o równości jednostek. Miał na myśli to, że amerykańscy koloniści, jako naród, mieli takie same prawa do samorządu jak inne narody, a zatem mogli ogłosić niepodległość, tworzyć nowe rządy i zajmować „odrębną i równą pozycję” wśród innych narodów. Ale potem Rewolucja odniosła sukces, Amerykanie zaczęli czytać to słynne zdanie w inny sposób. Teraz stało się ono oświadczeniem o indywidualnej równości, o którym każdy członek grupy w trudnej sytuacji mógł się ubiegać. Z każdym mijającym pokoleniem nasze wyobrażenie o tym, kogo obejmuje to stwierdzenie To właśnie ta obietnica równości zawsze definiowała nasze przekonanie konstytucyjne.
Thomas Jefferson napisał w Deklaracji, później wykreślony przez Kongres, fragment, w którym oskarżono brytyjską monarchię o nałożenie niewolnictwa na niechętnych amerykańskich kolonistów. , opisując to jako „okrutną wojnę z ludzką naturą”. Dlaczego ten fragment został usunięty?
W różnych momentach koloniści z Wirginii próbowali ograniczyć handel niewolnikami, ale korona brytyjska blokowała te wysiłki. Ale Wirginianie wiedzieli również, że ich system niewolników rozmnaża się w sposób naturalny. Mogli wyeliminować handel niewolnikami bez eliminowania niewolnictwa. Nie było to prawdą w Indiach Zachodnich i Brazylii.
Głębszym powodem usunięcia tego fragmentu był fakt, że członkowie Kongresu Kontynentalnego byli moralnie zakłopotani dobrowolnym zaangażowaniem kolonii w system niewolnictwa ruchomości . Stwierdzenie tego rodzaju roszczeń otworzyłoby ich na zarzuty o rangą hipokryzję, których najlepiej nie podawać.
Jeśli ojcowie założyciele, w tym Thomas Jefferson, uważali, że niewolnictwo jest zepsuciem moralnym, to jak pogodzili się z posiadaniem niewolników i jak było to nadal wbudowane w amerykańskie prawo?
Dwa argumenty dają początek odpowiedzi na to skomplikowane pytanie. Po pierwsze, chęć wyzysku siły roboczej była centralną cechą większości społeczeństw kolonizujących w obu Amerykach, zwłaszcza tych, które polegały na eksporcie cennych towarów, takich jak cukier, tytoń, ryż i (znacznie później) bawełna. Tania siła robocza w dużych ilościach była kluczowym czynnikiem, który sprawił, że te towary stały się dochodowe, a plantatorów nie obchodziło, kto je dostarcza – rdzenna ludność, biała służba najemna i ostatecznie afrykańscy niewolnicy – o ile byli tam, aby być wykorzystywani.
Stwierdzenie, że ten system wyzysku był moralnie skorumpowany, wymaga zidentyfikowania, kiedy zaczęły się pojawiać moralne argumenty przeciwko niewolnictwu. Trzeba też przyznać, że istnieją dwa źródła moralnego sprzeciwu wobec niewolnictwa, które pojawiły się dopiero po 1750 roku. Jedno pochodziło z radykalnych sekt protestanckich, takich jak kwakrzy i baptyści, którzy zaczęli dostrzegać, że wykorzystywanie niewolników jest z natury grzeszne. Drugi pochodził od rewolucjonistów, którzy uznawali, jak argumentował Jefferson w swoich Notatkach o stanie Wirginia, że sam akt posiadania niewolników zaszczepiłby „nieustanny despotyzm”, który zniszczyłby zdolność właścicieli niewolników do działania w charakterze obywateli republikańskich. Innymi słowy, korupcja, o którą martwił się Jefferson, dotyczyła tego, co stanie się z właścicielami niewolników, którzy staną się ofiarami własnych „hałaśliwych pasji”.
Ale wielki problem, z którym musiał się zmierzyć Jefferson – i który wielu z jego współczesnych krytyków ignorować – jest to, że nie mógł sobie wyobrazić, jak czarno-białe narody mogłyby kiedykolwiek współistnieć jako wolni obywatele w jednej republice. Był, argumentował w zapytaniu XIV swoich Notatek, Jefferson twierdził, że już zbyt wiele plugawych historii dzieli te narody.Co gorsza, Jefferson postawił hipotezę w kategoriach protorasistowskich, że różnice między narodami również skazują ten związek. Uważał, że Afroamerykanie powinni zostać uwolnieni – ale skolonizowali gdzie indziej. To jest aspekt myślenia Jeffersona, który z oczywistych powodów jest dla nas tak niepokojący i przygnębiający. Musimy jednak również przyznać, że starał się borykać się, myślę szczerze, z prawdziwym problemem.
Żadne historyczne sprawozdanie o początkach amerykańskiego niewolnictwa nigdy nie zadowoli dziś naszego moralnego sumienia, ale tak jak ja wielokrotnie próbowałem wyjaśnić moim studentom ze Stanford, że zadaniem myślenia historycznego nie jest dokonywanie moralnych sądów na temat ludzi w przeszłości. To nie jest ciężka praca, jeśli chcesz to zrobić, ale twoje potępienie, jakkolwiek uzasadnione, nigdy nie wyjaśni, dlaczego ludzie w przeszłości postępowali tak, jak oni. To jest nasze prawdziwe wyzwanie jako historyków.