Holenderska Kompania Wschodnioindyjska: Świat ' pierwszy międzynarodowy koncern | Antyki Roadshow | PBS
Kiedy chińscy rzemieślnicy produkowali ten ok. Garnek z motywem tulipanów z 1700 r., Który Nicholas Dawes, wiceprezes specjalnych kolekcji na nowojorskie aukcje Heritage, wyceniono na około 1000 USD, garncarze z Delft od lat wytwarzali ceramikę, malowaną dowolną liczbą pigmentów. handel z Dalekim Wschodem przyspieszył, a statki Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej wróciły do Holandii z ładunkami pełnymi przypraw, tekstyliów i białych jak kości „Chin” emaliowanych niebieskimi wzorami, zaczęły naśladować chińską estetykę. Kiedy kryzys polityczny nagle przerwał napływ porcelany z Dalekiego Wschodu, Delft było gotowe zaspokoić popyt. W 1700 roku miękki, pudrowo niebieski kolor, który skopiowali z chińskiej porcelany, był znany jako niebieski Delft.
Globalizacja – coś, co uważamy za współczesny dylemat – nastąpił mniej więcej natychmiast po tym, jak dowiedział się, że świat był, no cóż, globem.
My, współcześni, przyjmujemy międzynarodowy przepływ pomysłów i projektów przyznane (choć obecnie niepokój o wpływy jest często rozpatrywany w sprawach sądowych o naruszenie patentów). W XVII-wiecznej Europie globalizacja była zupełnie nowa. Potężna holenderska firma wschodnioindyjska, która sprowadziła porcelanę, przyprawy i egzotyczne wyroby do Europy, była pierwszym podmiotem gospodarczym aby połączyć Wschód i Zachód; rzeczywiście była to pierwsza wielonarodowa korporacja. Będzie napędzać holenderską gospodarkę przez 200 lat i uczynić Holandię światową potęgą – ale szczególnie holenderską odmianą.
Walka o Imperium
Po wyprawach Kolumba do Nowego Świata mocarstwa europejskie rozpoczęły walkę o nich pire; konflikty między kolonialną Hiszpanią, Anglią, Francją i Portugalią a kulturami, które podporządkowały lub zniszczyły, nadal toczą się pół tysiąca lat później. Holendrzy nie byli wolni od ekspansjonistycznej manii, ale zamiast walczyć o panowanie nad nowymi ziemiami, na ogół prowadzili handel ze swoimi ludami. Na przykład imperialne podboje Hiszpanii były w dużej mierze napędzane przez ewangeliczny zapał – w każdym razie oficjalnie – ale Holendrzy byli tak silnie identyfikowani jako rasa kupców, że powiedzieliby im partnerzy handlowi z Afryki Zachodniej, z tym, co możemy sobie wyobrazić, było mieszanką ulga i aprobata: „Złoto jest twoim bogiem”. Chociaż trzeba powiedzieć, że w służbie mamonie i ich udziałowcom Holendrzy byliby w najgorszym przypadku równie brutalni, jak konwencjonalne mocarstwa zdobywcze.
W 1595 roku zwabiony przyprawami tak rzadkimi i cennymi, że w jednym worku można było kupić stado zwierząt, pierwsze holenderskie statki popłynęły na południe do Afryki, a następnie na wschód wokół Przylądka Dobrej Nadziei i przez tysiące mil Oceanu Indyjskiego, docierając do indonezyjskiej wyspy Jawa. Zanim wrócili do domu z niewielkim ładunkiem dwie trzecie załogi tej pierwszej ekspedycji zginęło. Ale ślad został przetarty i szybko pojawiły się obawy handlowe. Tylko w 1601 roku holenderskie kompanie wysłały na Daleki Wschód 65 statków w poszukiwaniu goździków, gałki muszkatołowej, cynamonu, imbiru i kurkumy. Zyski, które osiągnęli, były zdumiewające. W poprzednich wiekach szlaki handlowe do Europy wiły się z Dalekiego Wschodu na hinduskie ziemie Indii i muzułmańskiej Azji Zachodniej, przez Ocean Indyjski do Egiptu, potem na północ do Morza Śródziemnego i ostatecznie do reszty Europy. Każdy kupiec po drodze dodawał swój procent. „Zanim przyprawy dotrą do Europy”, pisze Stephen Bown w Merchant Kings, „to, co można było dostać za koszyk ryżu… może być warte fortunę w srebrze”.
United East India Company
Dzięki wyeliminowaniu tych pośredników i bezpośrednim importowaniu przypraw, biznes holenderskich firm był dobry. Niewiele czasu zajęło im uświadomienie sobie, że gdyby ze sobą współpracowali, a nie rywalizowali, byłoby jeszcze lepiej. Tak więc w 1602 r. Rząd holenderski zezwolił na utworzenie Vereenigde Oost-Indische Compagnie, „Zjednoczonej Kompanii Wschodnioindyjskiej”. (Firma była tak monolityczna, że nie trzeba było precyzować, że jest holenderska – wszyscy wiedzieli). Najważniejszym żądaniem łączących się firm, na które przystał rząd, było przyznanie VOC monopolu na Dalekim Wschodzie. Oczywiście, o wiele łatwiej jest obiecywać monopol w Europie Północnej niż egzekwować go po drugiej stronie globu, więc statki VOC były silnie uzbrojone i upoważnione jako rządowe pełnomocnicy do wypowiadania wojny, wynajmowania żołnierzy, zakładania kolonii i mierzenia się sprawiedliwość pod jakimkolwiek pozorem była najwłaściwsza dla maksymalizacji zysków.
Prorokiem bezwzględności VOC był Jan Pieterszoon Coen, surowy, arogancki księgowy, który został dyrektorem generalnym w 1614 roku, mając 28 lat.Coen uważał, że handel przyprawami jest niezbędny dla holenderskiego interesu narodowego, więc pozwolił sobie na wszelkie działania, które zapewniłyby monopol LZO i wzmocniły jego kontrolę nad indonezyjskimi wyspami, na których jako jedyne na świecie rosły goździki i gałka muszkatołowa. co było pod wszystkimi znaczącymi względami kampanią wojskową przeciwko suwerennym narodom, Coen pojmał, torturował i zabił Indonezyjczyków, którzy wahali się przed zerwaniem długotrwałych stosunków handlowych z pobliskimi chińskimi i indyjskimi kupcami – którzy przynosili ryż i lekarstwa – na rzecz handlu wyłącznie z Holendrzy, którzy oferowali ciężką wełnę i aksamit, które były bezużyteczne w tropikach. Pod przywództwem Coena VOC trzymał najemników na personelu i palił lub w inny sposób niszczył pola przypraw, które nie były pod ich kontrolą w celu wywołania sztucznych niedoborów. Coen wściekle ścigał Portugalczyków i Anglików kupców, torturując lub zabijając ich i zdobywając ich forty. W 1605 roku wypędzili Portugalczyków z Wysp Korzennych.
Brutalne metody Coena nie były nie ogranicza się do działalności firmy; zostali także oddani na służbę zachowywania cnoty młodzieży. Kiedy Coen odkrył 12-letnią dziewczynkę, która była pod jego opieką w objęciach starszego chłopca, ścięto mu głowę i odradzano mu utopienie dziewczynki w wannie, zadowalając się tym, że publicznie ją chłostano.
Karmienie złotego wieku
Bez wątpienia była to era przemocy, ale dyrektor VOC był, nawet w swoim czasie, znany. Godna podziwu tolerancja Holendrów w ich granicach nie rozciągała się na ludy nieznanych narodów. Pod zdecydowanym kierownictwem takich ludzi jak Coen, pisze Bown, VOC był „pod koniec XVII wieku najpotężniejszą i najbogatszą firmą na świecie … budownictwo, rafinacja cukru, produkcja sukna, suszenie tytoniu, tkactwo, szkło wytwarzanie, destylowanie, warzenie … ”Szacuje się, że trzy czwarte statków towarowych w połowie XVII wieku to LZO. Karmione zyskami Holandia weszła w złoty wiek, umożliwiając geniuszom, takim jak Rembrandt, Vermeer, Descartes i Antonie van Leeuwenhoek, ojciec mikrobiologii, aby się rozwijać.
Dwadzieścia pięć milionów stron dokumentów firmy przetrwało. 27 czerwca 1634, jak relacjonuje Amy Chua w Day of Empire
Następująca ogromna nagroda została wyładowana w porcie w Amsterdamie: 326 733 funtów amsterdamskiej papryki z Malakki, 297 446 funtów goździków … 219 027 sztuk niebieskiego naczynia Ming; 52 kolejne skrzynie z koreańskiej i japońskiej porcelany …
Czajniczek za 1000 $ z Corpus Christi nie byłoby w tej przesyłce, ale w późniejszej, dostarczonej około 1700 roku, u szczytu mocy VOC. Z powodu korupcji, złego zarządzania i zastoju w zarządzaniu do 1800 roku LZO zbankrutował. Ale przez dwa stulecia zwracała swoim akcjonariuszom duże dywidendy. Niektóre z ekstremalnych metod VOC są w dużej mierze reliktem bardziej gwałtownej ery, ale struktura transnarodowa, której był pionierem, wciąż jest luźna na świecie. Globalizacja, którą uważamy za współczesny dylemat, nastąpiła mniej więcej natychmiast po tym, jak się dowiedzieliśmy, że świat był w rzeczywistości kulą ziemską.